napisał(a) masmedia » 14.03.2010 17:49
Nie będę Wam pisała o ile za wcześnie byliśmy bo byście pospadali z krzeseł ze śmiechu
Najważniejsze, że po rozmowach telefonicznych z rodzicami przynajmniej o nich byłam spokojna. Tata poczuł się na tyle pewnie, że rozwinął na autostradzie zawrotną prędkość 140 km/h
Że lotnisko niewielkie to przeszliśmy je wzdłuż w szerz i w poprzek. Zajrzeliśmy chyba do wszystkich dostępnych pomieszczeń, zaznajomiliśmy się kompleksowo z ofertą kiosków spożywczych, sklepików z pamiątkami, kawiarni itp. Zapaliłam nawet świeczkę w kaplicy w intencji szczęśliwej podróży
Paweł przed makietą nowego terminalu, który ma być oddany w 2011 roku,
Moi panowie w kawiarni - w oczekiwaniu na kolejna kawę
W końcu nadszedł czas odprawy. Wszystko odbywało się zgodnie z opowieściami znajomych - szybko i sprawnie.
Jedno ciekawe zdarzenie miało miejsce podczas odprawy i kontroli bagażu podręcznego : przede mną któryś z pasażerów ( jak sie potem okazało starszy pan ) położył na taśmie torbę i odszedł . Obsługa lotniska spytała czy to moja walizka - odpowiedziałam, że nie ale widząc ich podejrzliwe miny zaczęłam się niepokoić. :
Cholera Co też może być w tej walizce ?!?
Na szczęście właściciel się znalazł i pomyślnie przeszedł odprawę , po czym znowu odszedł zostawiając walizkę z drugiej strony tego "czegoś" co prześwietla bagaż
Dopiero celniczka znalazła go w kawiarni zamawiającego spokojnie kawę. Nie wiem czy też leciał pierwszy raz ??? Dodam że był w towarzystwie małego chłopca - mam nadzieję że jego nie zgubił gdzieś po drodze.
Pozostało jeszcze trochę czasu do odlotu i oczekiwania po "drugiej stronie". Byłam wyjątkowo spokojna - mój mąż też nie wykazywał żadnych oznak stresu przed pierwszym lotem .
Znajomi instruowali nas żebyśmy w razie czego strzelili sobie coś na odwagę ale póki co nie było to nam potrzebne i dobrze bo mogłoby się to skończyć jak w przypadku pewnej pani, którą wywoływano chyba ze trzy razy do stawienia się na pokładzie samolotu i wyciągano prawie siłą ze sklepu Baltony w którym obsługa zastała ją kupującą miniaturki przeróżnych alkoholi ( zapewne w celu znieczulenia) z tym, że do całkowitego "odlotu" jeszcze przed wejściem na pokład samolotu już niewiele jej brakowało. Współczuję tego kaca
Ostatnio edytowano 14.03.2010 21:40 przez
masmedia, łącznie edytowano 1 raz