Ceść XI
Morske orgulje czyli Zadar - druga szansa
Jak już pisałem wycieczka motorówką nie trwała zbyt długo a Panie czekające na nas w Pirovacu też chciały już jakichś atrakcji, więc popołudnie spędziliśmy w Zadarze. Ponieważ Zadar jest oddalony od Pirovaca bodaj 55 km więc oczywiście 4 lata temu też odwiedziliśmy to miasto. Muszę przyznać, że porównywaliśmy go wtedy z Sibenikiem i wypadł dość blado. Duże miasto w związku z tym bez typowego "klimatu" jaki lubimy w małych miasteczkach, po za tym bardzo tłoczne, pełne turystów. Na dodatek poprzednio sporo czasu nam zajęło szukanie w centrum miłej konoby, w której mogli byśmy coś zjeść. Nie żeby nic nam nie odpowiadało, po prostu nic nie było W końcu oczywiście znaleźliśmy ale dziwnie długo to trwało.
Podczas tegorocznej wizyty w Zadarze jedno nas zaskoczyło bardzo na plus. Znaleźliśmy tu najtańszy parking z całego pobytu. Za godzinę UWAGA tylko 5 kn To bardzo miłe zaskoczenie w takim dużym mieście. A płaciliśmy już 7, 10, 12 a i 15 kn za godzinę O.K. Lecimy z fotkami.
Z parkingu udajemy się wzdłuż nabrzeża po prawej i murów obronnych po lewej w stronę plaży. Po drodze mijamy spory prom:
I małe kutry:
Zasadniczo zmierzamy w stronę wyjątkowej atrakcji, o której to dowiedzieliśmy się od znajomych w Polsce, krótko przed wyjazdem, a o istnieniu której nie mieliśmy zielonego pojęcia 4 lata temu. Lubię się czasem trochę przygotować do zwiedzania ale bez przesady, nie kuję przewodników na pamięć (może i szkoda), natomiast nie wiedzieć czemu ta atrakcja zupełnie mi umknęła. Chodzi mianowicie o jedyne chyba na świecie morskie organy. Oczywiście wszyscy cromaniacy doskonale wiedzą o czym mowa ale pierwszakom przybliżę W kamiennym nabrzeżu zbudowano system otworów, które w zależności od siły fal uderzających o brzeg powodują wydobywanie się wyjątkowych dźwięków, tworzących niepowtarzalną muzykę morza. Nie wiem czy dość jasno to opisałem ale tak mi się poetycko ujęło
Coś się dzisiaj mocno rozpisuję, wybaczcie
Zanim dotrzemy jeszcze fotka z bramy portowej.
Zbliżamy się do morskich organów a moja córka lewituje nad czymś co wieczorem tworzy piękny pokaz światła. Ktoś mi powiedział, że to pod moją córką przedstawia słońce a wkoło jest cały układ słoneczny ale było zbyt dużo ludzi, żeby to dokładnie pooglądać.
No i jesteśmy przy morskich organach.
Sporo ludzi, siedzą, spacerują, niektórzy się kąpią, inni opalają.
A to już otwory, z których wydobywa się muzyka:
Wyjątkowa rzecz. Polecam poszukanie filmików na Youtubie.
Posłuchaliśmy trochę i idziemy dalej.
Żałuję, że poprzednim razem tylko wytknęliśmy nosy w stronę nabrzeża i wróciliśmy w zatłoczone centrum bo nasza ocena Zadaru była by znacznie wyższa.
Cóż w zatłoczone centrum i tak musimy w końcu wejść. Zatem kilka fotek:
Bardzo ładny głaz, naprawdę ładny głaz
Spacerujemy, podziwiamy i focimy.
W końcu zmęczeni upałem idziemy coś zjeść. Nie próbujemy znaleźć nic nowego, idziemy tam gdzie ostatnio. bardzo sympatyczna konoba.
Po kolacji idziemy dalej.
Powoli zaczyna się ściemniać. Kolega Krzysztof zalicza wejście na kolejną wieżę, czy basztę a ja z synem czekam na dole i obserwuję nietoperze, które właśnie zaczynają być aktywne.
Może mało atrakcyjna turystycznie informacja ale w tych murach obronnych, z boczku, była bardzo nowoczesna, i czysta toaleta publiczna. Darmowa i najładniejsza jaką spotkałem nie tylko w Chorwacji
Ostatnia fota i spadamy bo się ściemnia a dziecko jeszcze za małe na nocne posiedzenia.
Tak, tym razem Zadar się zrehabilitował i zrobił na nas znacznie lepsze wrażenie. Myślę, że kiedyś chętnie tu wrócę, żeby dokłądniej mu się przyjrzeć.
cdn...