napisał(a) wajheczka » 15.12.2017 19:43
Rano jak by nie doping Gieni to bym cały dzień przeleżał . Tak byłem zmęczony wczorajszym ze dziś nic mi się nie chciało. Ale planu trzeba się trzymać. Bliżej południa jedziemy znowu do Zhdaniewo , dojeżdżamy do końca miejscowości tam się kończy dobry asfalt i trzeba znaleźć jakiś transport. Wszak nie daleko ok 5 km ale kosmiczne dziury nie pozwalają dalej jechać.
Przy Gieni to wszystko jakoś tak się samo wszystko robi więc po chwili auto zaparkowane na prywatnej posesji ,, dziadek,, wyciąga starą ładę Nive z garażu i jedziemy. Chcemy tez go zamówić wieczorem ale niestety idzie do roboty wiec zostaje powrót z buta. Dojeżdżamy do początku szlaku i okazuje się ze kierowca chce nas zawieść prawie na samą górę . Musimy mu chwile tłumaczyć i go przekonywać ze my przyjechaliśmy tu żeby pochodzić po górach a nie żeby nas wozić. W końcu się udaje , płacimy za podwózkę wszyscy zadowoleni i w drogę.
Ostatnio edytowano 15.12.2017 19:55 przez
wajheczka, łącznie edytowano 1 raz