napisał(a) wajheczka » 23.11.2015 17:16
Pogoda rano jak w totolotka chybił trafił . Zawsze będzie tylko jaka? W końcu postanawiamy dziś gwóźdź programu. Rano tez nie możemy się dodzwonić do kierowcy , więc jedziemy w ciemno. Może się okazać ze dziś będzie dzień stracony ale to się okaże . Jadąc do Dilove Teresa dzwoni do Jacinja tam ma znajomego który dawał namiary i telefon na transport. Pojawiają się trudności z wytłumaczeniem do którego domu mamy zajechać w Dilove. Wiemy ze za strażnicą po prawej stronie ale gdzie. Wszak nasza znajomość języka Ukraińskiego jest ograniczona. W końcu podczas drugiej rozmowy , zatrzymuje samochód , Teresa wysiada z auta i daje telefon młodzieńcowi na rowerze który stał na poboczu. Niech jemu wytłumaczy i niech nas zaprowadzi bo inaczej do obiadu nie trafimy. Po chwili okazuje się ze to znajomy młodzieńca, więc niewiele myśląc rower ląduje za barierką odgradzającą drogę w trawie a pilot na przednim fotelu. Po chwili jesteśmy na podwórku. Właśnie trwa naprawa toyoty terenowej ale maja jeszcze Uaza więc wyjazd się odbędzie. Teresa uzgadnia cenę a raczej potwierdza bo już wcześniej była ustalona. Odwożę pilota skąd go wziąłem przez drogę się zastanawiam czy jak zajedziemy to będzie jeszcze rower. Jak nie będzie to będzie trzeba mu kupić jakiś bo strata nastąpiła z naszej winy. Na miejscu okazuje się ze nie zginął. Wręczam pilotowi 100 Hrywien za przysługę on oczywiście protestuje ale nie mam czasu z nim dyskutować. Wracamy na podwórko, pakujemy się do Uaza , spoglądam na zegarek przed 10 trochę późno .