Ukraina to prawdziwy raj dla miłośników górskich wędrówek. Górzyste i wyżynne tereny rozciągają się niemal przez cały kraj. Tradycyjnym ubiorem Ukrainek i Ukraińców jest wyszywanka czyli koszula (zwykle biała) pokryta folkowym haftem. Na Ukrainie znajduje się jeden z geograficznych środków Europy – w niewielkiej wsi Diłowie, która położona jest w pobliżu Rachowa. Wielkanocne, kolorowe pisanki pochodzą właśnie z Ukrainy.
Trasa przez Słowację i przejście Użhorod. Na przejściu jestem 7 w kolejce , ale niestety trzeba stać , bo między przejściami Ukraińcy demontują-montują jakiś słup i przejazd odbywa się co jakiś czas. Słowacki celnik spisuje ile mam paliwa w baku. Po co to komu potrzebne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po godzinie jestem po stronie Ukraińskiej, tam nie ma w ogóle kolejki więc za chwile można jechać dalej do Wołowca.
Droga M06 która prowadzi do Lwowa jest bardzo dobrym stanie więc chwilami jadę 140 co jak na ukraińskie drogi to jest wyczyn kosmiczny. Dojeżdżam do Mykaczewo , od strony Użhorodu jest skrzyżowanie
przejeżdżając tam wcześniej i teraz będąc na tym wyjeździe zastanawiam się o co chodzi na tym skrzyżowaniu. Stoi tam z 5 policjantów, latają po tym skrzyżowaniu jak pszczoły w ulu albo mrówki w mrowisku zatrzymują auta . Za co zatrzymują , czyżby widzieli coś czego inni nie widzą. Nie przypuszczałem ze za parę dni będę w roli głównej występował na tym skrzyżowaniu. I będę w centrum dowodzenia i napewno długo mnie bedą mnie pamiętać . Na razie rada jak ktoś tamtędy będzie jechał to niech jedzie tylko na wprost A tak poważnie to trzeba tam bardzo bardzo uważać żeby nie złamać przepisów bo mandat pewien.
Wcześniej bo w Użchorodzie na obwodnicy zajeżdżam do wodopoju
hrywny kupowałem po 0.15 więc tankowanie to sama przyjemnośc. W Niżna Worochta skręcam do Hukliwego. Mamy tam zarezerwowany nocleg przez Booking w Grün Hof Militray-Sadyba. Ze zdjęcia wygląda to jak na koszary wojskowe. Przecież tam wojna więc będziemy bezpieczni. Droga do Wołowca jest w miarę jak na Ukrainę i boczne drogi to może być. Dalej to dziura koło dziury potem dziura i dalej dziura a miedzy dziurami to jest 10000000000 dziur. W końcu dojechaliśmy przed obiekt militarny. Dziwne brama zamknięta , żadnego dzwonka. Teresa dzwoni i po chwili zjawia się jegomość. Wchodzimy do środka , na zdjęciach to pokoje wyglądały inaczej a do tego zapach stęchlizny. Nie uciekamy stad. Jedziemy do Wołowca może tam coś znajdziemy , chodz zbliża się weekend długi majowy i możne być ciężko. Znowu po dziurach jazda.
Za trzecim podejściem znajdujemy nocleg w Eden. Mamy się wyprowadzić do 12 godziny 1 maja. Pasuje. Po późnym obiedzie jedziemy najpierw zobaczyć gdzie kończy się szlak który jutro będziemy przemierzać. Plan jest taki rano jedziemy do Pilipiec potem wyciągiem pod Gimbe-Gimba -stoh-wielki wierch-Temnatik -Wołowiec. Jak zejdziemy do Wołowca to przyjeżdża taxi , zawozi mnie do Pilipiec po auto . Szlak się kończy lub zaczyna na końcu Wołowca trzeba skręcić pod mostem
Mając koniec szlaku jedziemy do Pilipiec zobaczyć jak wygląda droga i wyciąg. Po drodze musimy załatwić taxi na jutro. Podjeżdżamy pod dworzec PKP i pytamy się o kierowce. Odpowiedz. wszyscy tu są taxi. Tak tak tylko trudno się z kimś umawiać kto wygląda na takiego co lubi % i pewnie jutro nie przyjedzie. Przejeżdżając koło Edenu widzimy busa - marszutke na poboczu. Idziemy do niego , rozmawiamy z kierowcą. Jutro ma zajęty dzień bo jedzie z większą grupą turystów ale dzwoni do kolegi który po minucie się zjawia . znowu tłumaczenie , pokazuje zdjęcie które zrobiłem przed chwilą , gdzie ma po nas jutro wieczorem przyjechać. Oczywiście wyraża zgodę. Pytam o cenę . haha dogadamy się . Pewnie ze się dogadamy tylko z jakim skutkiem? Jedziemy dalej . Droga wygląda tak jak napisałem wcześniej 100000 dziur na metrze kwadratowym. Jadę prawie 50 min. 20 km.
Po zbadaniu drogi , do wyciągu nie doszliśmy - brakło z 300m - wracamy s powrotem. Na wskutek przejechanych dziur i wstrząsów dostaje olśnienia jutro taxi rano zawiezie nas do Pilipiec a wieczorem przyjedzie po nas i zawiezie do hotelu. Zaoszczędzę na czasie i nie będę musiał jechać po tych dziurach znowu. Będąc w Wołowcu podjeżdżamy pod dom Petera , dzwonimy do niego (jak by komuś był potrzebny transport to +380952080588 ) i prosimy na drogę. Po chwili załatwione. Wyciąg jest czynny od 10 więc o 9 będzie czekał przed hotelem.
Wieczorem schodzimy do restauracji w której za 15-18 hrywien można zjeść smaczną kolacje. Rano po 9 wsiadamy do łady rocznik hm powinna mieć już chyba żółte tablice , na desce rozdzielczej kontrolki świecą jak na choince, z krótkimi przerwami. Ale najważniejsze ze poruszmy się z dużą prędkością do przodu. Czas przejazdu 30 min. Ja siedzę w tyle i czuje się jak na
Jesteśmy na miejscu . Pietro będzie czekał wieczorem na telefon. Pogoda w miarę ale może po południu się zachmurzyć i popadać.
Jesteśmy przed 10 kasjer informuje ze kolejka czynna od 10 . Jeżeli chcemy jechać wcześniej to musimy kupić bilet za 300 hrywien, lub ruszy kolejka jak się uzbiera 6 osób. Normalnie bilet kosztuje 45 hrywien od osoby. Nie namyślając się kupujemy za 300. Nie będziemy czekać na 4 osoby bo może to potrwać do południa Zaraz po kupnie biletu przyjeżdża pełny bus turystów. Bilet nie przypomina zakupu na 300 hrywien ale to już nie nasza sprawa. Trudno Trochę przepłaciliśmy ale za to będziemy z pięć minut wcześniej na górze. Opłacało się
Rok temu przed konfliktem hrywna była po 0.40. teraz w granicach 0.15-0.18 . Ogólnie to poza noclegami gdzie za 150 hrywien można nocować w bardzo dobrych warunkach, jedzeniu w restauracji , to wszystkie inne produkty począwszy od spożywczych a skączywszy na przemysłowych to są tak samo drogie jak u nas lub nawet droższe. Wyjątek wódka, papierosy i paliwo. Chodząc po sklepach i przeliczając ceny na nasze to się zastanawiałem jak ci ludzie tam żyją. wszak ceny podobne do naszych a zarobki o wiele gorsze. Tam to bardzo bardzo widać różnice między tymi co coś mają a tymi co nic.