Dobra trochę było pierdół ale czas wrócić do Chorwacji. Większość naszych dni była taka sama, nudna, nic tylko plaża i morze... Dlatego nie będę opowiadał o każdym dniu z osobna tylko ogólnie jak nam tam było. Będzie też kilka wypraw:)
Od początku, pierwsze spotkanie z Jadranem było naprawdę niesamowite. Jak zobaczyliśmy ten Lazur, kurde, w kranie mam brudniejszą:) Ale szok był dopiero jak zobaczyłem te rybki, pływające wszędzie i w ogromnych ilościach. Ja myślałem,że to trzeba gdzieś nurkować , odpłynąć z pól kilometra od brzegu a tymczasem wchodzę do kolana w wodę a tam ryby pływają! Kurde, musiałem zrobić zdjęcia!
i najlepsza nasza atrakcja czyli kamienie na plaży!
nie wiem czemu ale to była nasza ulubiona zabawa, czułem się jak dzieciak rzucając tymi kamieniami do morza:)
A teraz pytanie do was : macie taki materac? Materac firmy INTEX?
Z tego co zauważyłem to czasy się zmieniły, i teraz już polaka nie poznasz po sandałach i białych skarpetkach tylko po materacu Intex. Ale mieliśmy polewkę jak widzieliśmy Intex a później "kurwa,kurwa" już bylo wszystko jasne. Mimo wszystko we wrześniu nie było tak dużo Polaków w Tucepi, ale Polski język i jego charakterystyczne słowo można było dość często usłyszeć.
I tak właściwie pierwszy dzień minął na słodkim lenistwie. Wieczorkiem piwo, jedzonko i spać. Plan na każdy dzień taki sam, wstać jak najwcześniej, iść do Piekary i na plażę. I faktycznie udawało się. Wstawaliśmy codziennie przed 9 żeby nie tracić czasu na spanie. Jednego dnia przypomniałem sobie ,że na forum ktoś pisał o bułkach które ponoć wszyscy tutaj jedzą , tylko jak one się nazywały BUREK czy jakoś tak. Idziemy do piekary , Pani patrzy jak na wariatów , nie ma żadnych Burków, w drugiej to samo. W końcu któraś z Pań zrozumiała co chcemy i po ciężkich bojach dostaliśmy co chcieliśmy. Nam nie smakowało, tłuste to jakieś. Po piekarze na kawę, śniadanie i na plaże.
Leżymy sobie nagle podchodzi jakiś cwaniak i zaczyna po angielsku:
Hello
no to hello
usłyszał jak coś mówimy między sobą i zaczyna się, facet jakiś podniecony, jakby coś brał i krzyczy!
"Ja sem Jure! Wy Polaki lubicie Rakija, pojedź ze mną na fisz piknik! Pojedziemy na hvar , pojedziemy na brać, będzie dużo Rakija , Polaki lubią Rakija!!!!"
i tak w kółko, wypytaliśmy ziomka o co chodzi, co będzie jak będzie brzydka pogoda. Facet mówi że jak będzie padało i wiało to nie jedziemy:) No to spoko , płacimy zaliczkę i jesteśmy umówieni.
I tutaj moje przestroga, facet jest bardzo sympatyczny, śmieszny, ale ogólnie to pływa czy jest pogoda czy jej nie ma. My trafiliśmy na dwa dni z brzydką pogodą, ten jeden wypadł właśnie wtedy kiedy mieliśmy płynąć z Jure statkiem VOGA, prognozy już dzień wczesniej były deszczowe i faktycznie padało ale co z tego wycieczka i tak się odbyła. Ludzie popłynęli, u nas cały dzień padało, nad wyspami też były chmury więc podejrzewam że nie było to jakieś super, o zwrocie zaliczki mowy nie było. Jak będziecie we wrześniu to wstrzymajcie się z zaliczką do wieczora poprzedzającego rejs, zawsze sprawdzicie pogode a we wrzesniu może się trafić deszcz. Z drugiej strony nie ma tylu turystów i zmieścicie się do Jurka, pamiętajcie tylko że polaki lubią Rakija!
Do tych dwóch dni z deszczem jeszcze wrócę,ale na razie kilka fotek z pierwszych dni pobytu kiedy pogoda była rewelacyjna!
Odnośnie tego skrawka plaży to według Pauliny i Martyny jest najlepsza plaża świata i gdzie indziej jest beznadziejnie. Tak bylo jak chcieliśmy z Olkiem iść kawałek dalej w lewo albo w prawo, komentarze zawsze takie same, eee tam jest lipa siedzimy tutaj - tutaj jest zajebiście!
Na dzisiaj wystarczy, idę na spacer z dogiem:)