Idziemy na starówkę. Pora na kolejny chorwacki specjał - palacinka. O miejsca w restauracjach trochę trudniej, bo okupowane przez Holendrów, ale w końcu się udaje. Dostajemy menu - trudny wybór, bo palacinek 2 strony! Dziewczyny biorą z lodami, my z owocami. Co mnie zdziwiło w Chorwacji, to czas oczekiwania na potrawy w restauracjach. Byliśmy przyzwyczajeni do Polski, gdzie nawet w pizzeriach czeka się ok. 15-20 minut, a tutaj nie dłużej niż 5! Nie zdążyliśmy się nawet dobrze rozsiąść w fotelach, a już naleśniki były na stole! Tak samo było wczoraj z kalmarami. Jak oni to robią? Palacinki oczywiście pyszne, jak to chorwackie dania. Cena - ok. 40 kun za porcję. Przy restauracji piękne żywopłoty powycinane na kształt rozmaitych zwierzątek, co wykorzystują córki do robienia fotek.
Idziemy na Plac Tita, gdzie już jest tłoczno i głośno, a przede wszystkim pomarańczowo, bo zaczyna się półfinał Holandia - Urugwaj. Atmosfera wspaniała, a doping Holendrów prowadzą chorwaccy kelnerzy. Przed restauracją tłumy ludzi - nie tylko oglądają mecz na telewizorach, ale podziwiają holenderskich kibiców. Ja też oglądam, chociaż w duchu kibicuję Urugwajowi. Po pierwszej połowie robimy krótki spacer zaskakuje nas chorwacki deszcz! Ciepły, przyjemny… Trwał może z 15 minut, ale już właściciele sklepów zdążyli powystawiać parasolki w wejściach, a jeden z Holendrów o mało nie złamał nogi na śliskich kamieniach, co tylko potwierdza moje wczorajsze obawy o zimę. Jeśli tu kiedyś przypadkiem spadnie śnieg, to oni się pozabijają.
Wracamy na drugą połowę. Holendrzy balują na całego, bo i w głowach trochę już mają, i w dodatku ich zespół prowadzi 3:1. Ja mam trochę niewesołą minę z tego powodu, ale na koniec piękną bramkę na 3:2 strzela Forlan i humor mi się poprawia. Pomimo awansu Holandii, humor nas nie opuszcza. Tym bardziej że po meczu Holendrzy śpiewają, że słychać ich na cały Rovinj. Przyłączają się do nich Chorwaci i po chwili wszyscy ośpiewują na cały głos słynne chorwackie "Za dobra stara vremena". Żałuję, że nie zdążyłem tego nagrać, ale w domu znalazłem to samo śpiewane przez cały stadion Dinama Zagrzeb: