Witam. No i stało się. Byliśmy, zobaczyliśmy i wróciliśmy.
Moja drobna relacja z pobytu od 18 do 30 sierpnia. Miejsce wybrane: brak
18/08
Pobudka o 0.30 i trzeba wynosić manele, a tu krzyk, córce (jak kazała zaznaczyć lat prawie 10) leci krew z nosa pierwszy raz w życiu. Leci 20 minut i zaczynamy głupieć - może nie jechać. Normalnie masakra, mała płacze, że musimy jechać. Uff przestało, ale zaczął się deszcz, który nam towarzyszy całą noc.
1.30 ruszamy z Legionowa, Warszawa, Gierkówka, Śląsk, Bielsko-Biała (dzięki wielbiciel przejazd bez pudła) i do granicy w Zwardoniu.
7.00 wjeżdżamy na Słowację. W Cadcy kupujemy winietkę 9.90 EUR. Byle do autostrady. Dajemy radę i jedziemy. Zlate Piesky, trzeba Hondę nagazować, a tu zonk Pan Słowak każe sam, a ja wstyd przyznać w życiu sam gazu nie lałem no i nie nalałem. Jedziemy na benzynie.
Ok. 11.00 mamy Węgry (winietka kupiona przez internet). Jest dobrze tu sami gaz leją tylko ich nie rozumiem . Trochę robót drogowych na autostradzie w okolicach Gyor, ale śmigamy dalej. Objazd na M0 bez problemu i wjeżdżamy na M7 i do Zalakaros.
15.30 Na miejscu dla mnie kolejna porażka tylko niemiecki i węgierski w użyciu, ale po kilkunastu minutach z pomocą miłej panienki znającej trochę angielski udało się załatwić kwaterkę na jedną noc: 40 EUR za dwie sypialnie kuchnię i salon. Wynieśliśmy graty z samochodu i żona została, a my z małą w miasto. Widoki ładne, ale z basenów termalnych nici - nie szlo się dogadać z kasjerką. Na szczęście lody kupiliśmy - cena 150 Ft za kulkę. Wieczorkiem wyrko i spać.
19/08
Pobudka o 6.30 majdan do samochodu i za 45 kilometrów granica w Letenye. Hurra jesteśmy w Chorwacji, ale Pan celnik nie wbił nam pieczątek w paszpoty tylko kazał wjeżdżać cdn...
Mam trochę zdjęć tylko nie wiem czy wrzucać bo to nie ta klasa co w niektórych relacjach.