Witam
Relacja na goraco prawie bo wrocilismy dzis rano ale do rzeczy.
1. Wyjazd 24.07 z Debicy do Omis na 2 samochody - droga przebiegala calkiem sprawnie pomijajac granice H/HR gdzie stracilismy 45minut. Ok 30km przed Splitem w jednej z fur wysiada silnik i pech chcial ze akurat w tym momencie sie rozdzielilismy. Po kilku innych niespodziankach jakis falszywy laweciarz podajacy sie za wezwany assistance zaholowal zepsute auto do salonu w celu jego naprawy. Niestety byla to sobota godzina 12 wiec nie pozostawalo nic innego jak zostawic auto do poniedzialku. W poniedzialek stwierdzili awarie uszczelki pod glowica silnika, ktora nastepnie spowodowala inne problemy. Najwiekszy problem pojawil sie gdy okazalo sie ze w calej chorwacji nie ma nigdzie w serwisach w/w uszczelki i trzeba sciagac z Wloch a to potrwa 7-10dni.
Szybka decyzja zamawiamy czesci w PL i dosylamy kurierem, jednak zmieniamy ja bo przypominamy sobie ze piecioro znajomych do nas dojezdzaja w najblizsza sobote wiec oni je przywioza. Niestety we wtorek okazalo sie ze w ich aucie padla skrzynia biegow i nie jada ale ostatecznie przyjechalo dwoje innym autem i przywiezli czesci.
Kiedy czesci dotarly juz myslelismy ze bedzie dobrze a tu kolejny pech - zostawilem u siebie w aucie radio wlaczone i przez tydzien rozladowalo akumulator. Proba odpalenia "na popych" nie dala rezultatu chociaz gora byla dosyc stroma. Zatrzymalismy sie pod innym domem tarasujac chorwatom parking. Akurat na przeciwko wprowadzali sie rodacy wiec pytamy czy maja moze kable na co otrzymujemy odpowiedz "mam linke jak chcesz to se wez, a jak nie to nie" ktora rozszyfrowalismy "mam linke - chcesz to bierz nie to spie*dalaj i radz sobie sam". No coz nie ma to jak ojczysta pomoc za granica. Zona Chorwata ktoremu tarasowalem parking prosila zeby szybko odjechac bo oczekuja gosci i potrzebne jest miejsce wkoncu pozwolila sobote wytlumaczyc ze nie mamy jak odpalic auta i nic sie nie da zrobic wiec musimy isc do glownej drogi na stacje benzynowa kupic kable. Pojawil sie jej maz ktory stwierdzil ze nie ma kabli ale skoro idziemy je kupic to nas podrzuci. Nie dosc ze nas podrzucil, przywiozl pod dom to jeszcze "porzyczyl" pradu od siebie z Mercedesa. Nasza maszyna zagadala, kilka szybkich rundek po okolicy w celu podratowanai baterii i powrot do domu. Zonie Chorwata 4pak rodzimego piwa na "Ż" w ramach podziekowania i wszystko OK.
Nastepnego dnia myslimy ze juz nic gorszego nie moze sie stac idac chodnikiem podwinal mi sie klapek i zwichnalem kostke. "Szybki" powrot do apartamentu, oklady z lodu, a nastepnie z rakiji od gospodarza daja wyrazny efekt - znikla opuchlizna i bol troche ustapil.
Teraz juz tylko same przyjemnosci myslimy ale niestety kolejna niespodzianka. Siedzmy w apartamencie po poludniu i mowie ze karetki strasznie czesto jezdza i to tak jakby kolo naszego domu wiec moze cos sie stalo. Wychodzimy przed dom,a jakies 150m od domu pali sie trawa i las na zboczu gory i to nie karetki tylko kolejni strazacy dojezdzali ktorzy nie radzili sobie z opanowaniem ognia i konieczna byla interwencja wsparcia lotniczego w sile 3 samolotow i 2 helikopterow gasniczych. Dla nas oczywiscie szok jednak nasz gospodarz mowi ze to nic groznego i ze kilka lat wczesniej byl ogromy pozar od Omisia do Splitu. Wlasciciele domow polozonych blizej ognia chyba byli przyzwyczajenie do takich sytuacji bo zero paniki - u nas pewnie przeprowadziliby ewakuacje polowy osiedla. Ok 30 min latania z woda nad naszymi glowami ratuje sytuacje i na miejscu pozostaja juz tylko jednostki naziemne ktore pracuja do poznego wieczora.
2. Pobyt: 2 tygodnie w okolicy Omis a konkretnie w Duce w apartamentach u Bozo Bionda.
Dlaczego akurat tutaj? Blisko piaszczystej plazy to glowny atut. Niestety woda niezbyt ciepla, duzo wodorostow na dnie mozna ktore skutecznie odstraszaly od brodzenia w "zaroslach".
Kilka slow o apartamentach w tej lokalizacji':
adres to Duce, Put Staro Selo 31, jadac od Splitu do Omis to zaraz przed tabliczka z nazwa miejscowosci skreca sie w lewo w kierunku STARO SELO i dalej do gory.
W sumie do plazy z domu ok 500m. Uzgodnilismy z wlascicielem ze 2 noce spimy w 1 pokojowym duzym apartamencie wyposazonym w aneks kuchenny i 2 lozka w tym 1 naprawde ogromne, a pozostale 5 pietro wyzej w apartamencie 2 pokojowym w ktorym jeden pokoj jest klimatyzowany dodatkowo aneks kuchenny w srodku pokoju i drugi dodatkowy na zewnatrz i 2 lazienki. W drugi dzien wychodze na balkon i widze ze bedziemy mieli sasiadow. Niewiedzac kim sa owi Panstwo uklaniam sie z racji roznicy wieku - Pani odwzajemnia uklon natomiast Pan mnie totalnie zlewa wiec zgodnie z osobista zasada wiecej sie temu Panu nie uklonie i dzien dobry nie powiem bo jak sie okazalo przyjechala "delegacja" z naszej stolicy. Przyjechaly 2 rodziny i wlasciciel prosi nas zebysmy zostali na tym samym pietrze rowniez w apartamencie 2 pokojowym jednak tylko 1 lazienka do tego - po chwili konsternacji zgadzamy sie za co gospodarz oznajmia nam ze zrobi nam rybke z grilla za to.
Jak sie slowo powiedzialo tak tez sie stalo rybka byla przepyszna, do tego salatka i domowe wino i musze powiedziec ze zaskoczyla mnie ich goscinnosc - bylem u nas nad morzem i o takim czyms mozna tylko pomarzyc.
Po kilku dniach przyszedl Slowak z zona wlasciciela i pytaja czy moga ogladnac nasze pokoje bo chcieliby je wynajac po nas bo poczatkowo my tylko na tydzien, a drugi tydzien mielismy w innym miejscu. Slowak ogladnal i mowi ze przyjdzie jeszcze raz wieczorem z zona, a ze jak juz pisalem reszta naszej ekipy miala problemy z autem juz w PL szybko ich mobilizujemy do podjecia decyzji i zgadzaja sie na pobyt w naszym miejscu. Konsultacja z wlascicielem ktory stwierdza ze woli nam wynajac na kolejny tydzien niz slowakowi i obiecuje kolejna rybke jak dojedzie reszta zalogi.
My rowniez korzystamy z grilla wlasciciela odwzajemniajac sie tradycyjna polska kielbaska ktora bardzo im smakowala.
Wlasciciel bardzo goscinny ogolnie, na przywitanie piwko, bardzo chetny do pomocy natomiast zona troche problematyczna - w jeden wieczor przyszla do nas z pretensjami ze jestesmy za glosno i ze terroryzujemy caly dom i sasiadow. Owszem bylo kilka glosniejszych smiechow ale bez przesady - zrozumielibysmy wszystko gdyby ktos grzecznie nam powiedzial zebysmy byli ciszej bo jest polnoc ale nie od razu robic z nas terrorystow tymbardziej ze na balkonach domu obok byli duzo glosniejsi ludzie ale trudno skonczylismy impreze na tarasie i dokonczylismy flaszke w domu i od razu zaznaczam ze nie zachowywalismy sie jak typowi "rodacy" ktorzy gdzie nie pojada tam musi byc glosno i wszyscy musza wiedziec ze Polska sie bawi.
Atrakcje
Omis nie jest duzy i mozna wieczorkiem przeyjsc cale miasto zaliczajac kolejne bary w celu uzupelnienia niedoboru plynow. Ceny raczje wysokie aczkolwiek nie jakas katastrofa piwo Karlovacko 14kn, pizza ok 35kn, drinki raczej bardzo drogie wiec nie skusilismy sie.
Kilka razy korzystalismy z rowerka plywajacego tzw Pedalina, na ktorym to wybralismy sie nad ujscie Cetiny do morza - polecam wycieczke ale nie dla ludzi bojacych sie wody bo przeprawienie sie na druga strone ujscia moze przyprawic o zawroty glow bo nurt rzeki ktory jest dosyc bystry wypycha w morze ktore z kolei wciska wode w glab rzeki co powoduje dosyc solidne kolysanie rowerka a podejrzewam ze do dna w tym miejscu bylo ladnych kilka metrow. Ale wysilek sie oplacil bo za ujsciem doslownie 20m od brzegu usypanego z glazow woda duuuzo cieplejsza a miejscami bardzo ladnie widac dno pomimo tego ze rowniez gleboko bo ciezko bylo dotknac dna nurkujac ale naprawde warto sie tam wybrac.
Z racji awarii 1 samochodu rezygnujemy z planowanej wycieczki do Dubrovnika, ale w przed ostatni dzien pobytu spontatniczny wypad do Makarskiej. Tam plaza z drobnych bialych kamyczkow (ostrych - sam rozcialem stope), bardzo waska i znalezienie miejsca graniczylo z cudem ale tez i pora byla dosyc spozniona bo dotarlismy tam kolo 12. Wazna informacja dla tych co nie byli to fakt ze profil dna jest zupelnie inny. W Duce wychodzac ponad 50m w morze spokojnie mozna spotkac miejsca z woda do pasa, w Makarskiej natomiast oddalenie sie o 5m od brzegu powoduje utrate kontaktu stop z dnem. Tutaj tez wyporzyczenie rowerka, lekki odplyw od brzegu i skakanie z rowerka do wody. Gosc ktory wyporzycza rowery wola 60kn, podczas gdy inni wolaja 50. Pytam dlaczego 60 skoro wszyscy chca 50 a on odpowiada jacy wszyscy wiec mu tlumacze ze jego koledzy po fachu porzyczaja za 50 i wkoncu przystaje ogolna cene.
Ogolnie widac ze Makarska to typowy kurort turystyczny, ceny srednio 20% wieksze niz w Duce/Omis (galka loda w Omis 5kn - Makarska 6kn, pedalina w Omis 40kn - Makarska 50kn).
Na koniec pobytu zona wlasciciela nas milo zaskoczyla. Kiedy juz bylismy spakowania do aut przyszla i podziekowala ze zostawilismy bardzo czyste pokoje. Nie wiem jak inni turysci ale ja wychodze z zalozenia "zostaw takie jakie chcialbys zastac" wiec wszystkie naczynia pomyte lazienka w miare ogarnieta, pokoje tez, smieci wyniesione. Moze bylismy nadgorliwi ale tak juz mamy.
Podsumowanie:
Ceny
I tydzien: 2 noce w apartamencie 1 pokojowym po 30EUR/noc za 4 osoby, 5 nocy w apartamencie w pokojowym po 55EUR/noc za 4 osoby
II tydzien: 5 nocy po 65EUR/noc za 6 osob, 2 noce po 55EUR/4 osoby za noc (2 osoby musialy wczesniej wrocic do PL)
Stosunek cena/jakos w skali 1-5 oceniam na 4. Moze nie bylo to super luksusowe ale bylo to co powinno byc, nie zniszczone i blisko do plazy.
Mysle ze jak ktos nie oczekuje luksusu, ceni sobie dobry kontakt z wlascicielem i zalezy mu na wlasnym robieniu posilkow to smialo moze to wybrac.
Pozdrawiam i przepraszam za tak dlugie opowiadanie