Witam, śledzę forum już od dwóch lat. Zaowocowało to dwukrotnym urlopem w Chorwacji i na pewno na tym nie skończymy W zeszłym roku wybraliśmy asekuracyjnie Istrię - bo bliżej. No i stało sie zakochałam się, zreszta nie tylko ja, mój mąż również ( i nie wiem które z nas bardziej tęskni do kolejnego wyjazdu)
Po powrocie od razu zaczęliśmy myśleć o koejnym wyjazdem, po przeczytaniu wielu relacji zdecydowaliśmy że musi to być Dalmacja, a po przeczytaniu relacji jedruli musialo to być Tucepi. I tak zaczęły się przygotowania, do plaowwanej daty wyjazdu mieliśmy 10 miesiecy....masakra jako że cały czas czytałam forum wmówiłam wszystkim (moja rodzina 2osoby dorosłe + 2 dzieci ( 8 i 2lata) i znajomym 2 osoby dorosłe +6 letnie dziecko) że jedziemy "w ciemno" bo napewno coś znajdziemy:) Wyjaz zaplanowaliśmy na 23 sierpnia w czwartek na noc- żeby uniknąć korków na granicy, udało sie o 2 w nocy bez problemów minęliśmy granice i jechaliśmy do celu. postanowiliśmy w Sibeniku wjechać na Jadrankę i do Tucepi podziwiać widoki - pierwszy i ostatni raz - widoki naprawdę cudowne ale droga...
W końcu dotarliśmy do "naszego Tucepi" i tu zaczęły się schody...nie mogliśmy znaleść noclegów...nigdzie wszyscy zapraszali nas "od jutra"- w sobotę po dwóch godzinach poszukiwań jednogłosnie stwierdziliśmy że szukamy gdzie indziej-pomyslałam że po relacy jedruli wszyscy w tym roku siedzą w Tucepi . Obraliśmy nowy kierunek Makarska, później Brela i nadal nic wszędzie brak miejśc zapraszamy od soboty. Pomyślałam katastrofa, namówiłam znajomych żeby przejechali z nami 1200km i nie możemy znaleść noclegów ( mimo moich zapewnień , zę nocleg to żaden problem - przeciez na cro piszą że nie ma co rezerwować- najlepiej jechać w ciemno). po 4 godzinach jeżdżenia tam i z powrotem, nasze dzieci wrzeszczały w aucie ja wrzeszczałam na męża, mąż przez " szczekaczkę" wrzeszczał na znajomych, a znajomi z pretesjami do mnie i moich głupich pomysłów ( 1200km samochodem w ciemno). Porażka myslę...aż znaliźliśmy Pisak