Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Chciałbym opisać swoją pierwsza wyprawę do CRO która była planowana dość długo i w ostatnim momencie mogła nie dojść do skutku . A więc tak ja z moją żoną i dwuipółletnią córką planowaliśmy wyjazd do Chorwacji wraz z przyjaciółmi mieszkającymi w Niemczech na wspólne wakacje . I tak, mieliśmy zaklepane urlopy w terminie od 24 sierpnia do 10 września 2007 ale okazało się że Rafałowi tzn. mojemu koledze szef skrócił urlop z 14 dni do i tu szok pięciu dni wliczając w to sobotę i niedziele więc postanowiliśmy pojechać do nich do Niemiec a potem nad nasz Bałtyk .Nadszedł piątek auto zapakowane kasa w kieszeni karty płatnicze też i ruszamy. Była godzina 20 i 1000 km drogi przed nami przez Polskę przejeżdżamy dość wolno mijając dwa dość poważne wypadki o jednym mówili nawet w wiadomościach przekraczamy granice do Niemiec i już tylko autostrada przynajmniej takie plany miałem do godziny 5 rano kiedy to moja auto mapa znaczy się żona zasnęła na 10 minut a ja minąłem zjazd na wysokości Hannoveru i zjechałem z autostrady od tego czasu postanowiliśmy dojechać na miejsce bocznymi drogami ok. 100 km . Nagle coś mnie oświeciło i na pewno nie był to jakiś pomysł tylko mocne rażące światło wtedy było już wszystko jasne patrzę na prędkościomierz a tu jakieś 90 km/h to był fotoradar oczywiście zdążyłem już wysłuchać wykładu na temat przestrzegania przepisów o ruchu drogowym od mojej żony tak więc noga z gazu i tak pięćdziesiątką dotarliśmy na miejsce około 8 rano.
Po śniadanku położyłem się troszkę zdrzemnąć a nasze kobitki planowały dalszy urlop .Rafał jeszcze tego dnia musiał iść do pracy Po południa jak wstałem było już wszystko jasne jedziemy do CRO .Około 11 w nocy jak Rafał przyszedł z restauracji pracuje tam jako kucharz z nieśliśmy powrotem bagaże do auta i o 24 ruszamy w stronę Chorwacji jakieś 1300 km przez Austrie Słownie aż do miejscowości Poreć
Moja auto mapa prostuje kości , zamknięty tunel na 26 minut
Nasze ładniejsze połowy wyznaczają trasę przejazdu
A to mały korek
to nasi znajomi swoim porszakiem punciakiem