Naszą wyprawę zaplanowaliśmy w sierpniu ale oczywiście życie płata figle. Okazało się że moja druga połowa została zwolniona z pracy na koniec czerwca więc zaczęły się schody. Pierwsze nasze wakacje do Chorwacji i już problem. Nie wiedzieliśmy co robić, zastanawialiśmy się kto by chciał pojechać na nasze wymarzone wakacje które częściowo były już zapłacone. Zarezerwowaliśmy sobie apartament w Sabunike koło Zadaru. Jak zrobić aby pojechać, mieliśmy mętlik w głowie. W końcu nastał lipiec. Okazało się że na początku miesiąca u mnie w pracy jest tydzień wolny od urlopu. Moja decyzja była natychmiastowa i została podjęta w ciągu dwóch dni: jedziemy do Chorwacji w ciemno pod namiot. I tak po dwóch dniach przygotowań ruszyliśmy na wakacje.
Nasza trasa: Piła-Wrocław-Ołumniec-Wiedeń-Maribor-Zagrzeb-Sabunike .
Wyjechaliśmy bardzo wcześnie. W Czechach mały postój na kupno winietki i dalej w drogę. Czechy przejechaliśmy w miarę równym tempem. Następny postój w Austrii na kupno winiety i jazda. Pierwszy raz w życiu jechałem za granicę tak daleko i byłem zaskoczony stanem dróg w Austrii. Jechaliśmy autostradą, czas, jak i droga szybko mijały.
Przejechaliśmy Austrię , Słowenię i w końcu wymarzona Chorwacja. Kolejki na granicy dość długie ale Panowie szybko się uwijali. Jechaliśmy sobie spokojnie wiedząc że jesteśmy już w Chorwacji. Niesamowite wrażenie zrobiły na nas tunele.
Po przejechaniu tak dużej odległości coraz bardziej byliśmy podekscytowani tym że jednak nam się udało i postawiliśmy na swoje. Kierunek obraliśmy na Sabunike dlatego iż chcieliśmy zobaczyć apartament który mieliśmy zarezerwowany na sierpień. Przejeżdżając w nocy przez Zadar zobaczyliśmy jaki jest piękny . W Sabunike byliśmy późną nocą, cisza spokój i my. Musieliśmy przespać się w aucie. Rano obejrzeliśmy apartament, plażę miejscową i w drogę w poszukiwaniu kempingu. Jechaliśmy w kierunku Rijeki. Nawigacja prowadziła nas szybką drogą, ale my ruszyliśmy krótką drogą wzdłuż wybrzeża.
No i zaczęło się. Piękne widoki, zakręty, zjazdy, podjazdy.
Mijaliśmy różne miejscowości aż dojechaliśmy do Senj. Tam poszukaliśmy campingu i zostaliśmy. Byliśmy zauroczeni miejscowością, domy poustawiane blisko siebie, wąskie uliczki, miło i sympatycznie. Namiot mieliśmy 20m od morza. Byliśmy nastawieni na konkretne leniuchowanie czyli plażowanie, chcieliśmy się nacieszyć czystą a zarazem ciepłą wodą, wieczorami chodziliśmy do miasteczka na małe jedzonko.
Zwiedziliśmy w Senj zamek który był usytuowany na wzgórzu. Zamek był niesamowity. Można było z niego oglądać całe miasteczko.
Pobyt był krótki ale niezapomniany, dni szybko mijały i trzeba było wracać . Mam nadzieje że przyszły rok zaowocuje w dłuższe wakacje w Chorwacji a moja relacja będzie bardziej owocna.