Cieszę się, że ma kto czytać te moje wypociny
Wracając do Krumlova- zanim wytargaliśmy się z pokoju było dobrze po 16stej i ,niestety, padało. Na szczęście przed wyjazdem zakupiliśmy kurtki przeciwdeszczowe, nie pomyśleliśmy jednak, żeby do walizki, którą braliśmy do pokoju, spakować ciepłe ubrania, więc temperatura, która wieczorem spadła do 13 stopni jednak nas zaskoczyła...
Przeszliśmy kawałek starówki, ale w deszczu zwiedzało się kiepsko, no i zdjęć nie robiliśmy. Wpadliśmy więc na pomysł, żeby zwiedzić zamek
http://www.zamek-ceskykrumlov.eu/en/
- będzie ciepło, sucho i może przestanie w tym czasie padać.
(Taki scenariusz sprawdził się kiedyś w Wieliczce
)
Idziemy zatem do kasy i okazuje się, że ostatnie zwiedzanie w języku angielskim w tym dniu (było przed 17stą) już się zaczęło.
Możemy dołączyć do grupy zwiedzającej po czesku- nie ma sprawy- w końcu język prawie jak ojczysty. Ostatecznie byliśmy bardzo zadowoleni. Pani miała super dykcję i większośc opowieści dało się zrozumieć.
Tras zamkowych jest kilka- my przeszliśmy tylko jedną z trzech dostępnych- nr 2, o ile pamiętam. Tanio nie jest, ale naprawdę warto.
Zamek przepiękny i ślicznie położony. Turystów w całym mieście i na zamku full.
Wyszliśmy po jakiejś godzinie. Moje kiszki wygrywały już nie tylko marsza, ale po prostu grały cały koncert. Musiałam cos zjeść.Zresztą mąż też był głodny, bo jak długo można żyć o kabanosie z bułką
?
Knajpek, restauracji, kawiarni, etc... jest w Krumlovie zatrzęsienie- stosownie do ilości turystów, ale ze względu na fakt, iż deszcz NIE PRZESTAŁ padać
trudno było znaleźć lokum z cenami do przyjęcia, miło wyglądającego i mającego w menu typowo czeskie dania (uwielbiamy próbować miejscowych specjałów i nic innego nie wchodziło w grę).
Ostatecznie weszliśmy do restauracji Barbora.
Zamówiliśmy gulasz myśliwski, chyba grillowany stek wieprzowy i piwo.
Było ok, ale bez ochów i raczej w górnych granicach cenowych.
http://www.hotelbarbora.cz/cz/jidelni-listek
Zdecydowaliśmy się, mimo ciągłego deszczu, wrócić do pensjonatu i spróbować ponownej eskapady z aparatem wieczorem, kiedy wszystko będzie pięknie podświetlone. Nie wiedzieliśmy jednak, ze podczas wieczornego zwiedzania doznamy olśnienia w pewnej kwestii...
Poniżej kilka zdjęć opisanych miejsc z dnia następnego, kiedy wreszcie zaświeciło słońce