Obiecalam, ze juz niedlugo dojedziemy wiec teraz tak w skrocie:
Basia chyba janiolka faktycznie podeslala.
Samochody przed nami ruszaja, ruszamy i my.Co za ulga, ze nie musimy dluzej na tej autostradzie ''kwitnac'', tym bardziej iz nie wszyscy maja to szczescie.
Szczesliwcy skierowani zostaja na zjazd a nieszczesnicy, ktorzy zjazd juz mineli...dalej stoja w miejscu.
Chociaz jest mi ich zal to jednak bardzo sie ciesze, ze nalezymy do tej pierwsze grupy i nie zamienilabym sie z nimi za zadne skarby.
Przy zjezdzie stoi nasz janiol-policjant.
Szczerze ucieszona oddycham z niewypowiedizana ulga i odczuwam cos na ksztalt ogromnej wdziecznosci dla janiola-wybawcy.
''Niech Ci Bozia da zdrowko!'' zycze mu w myslach i na twarzy pojawia sie usmiech.
Z poczatku wolniutko jedziemy w sznureczku samochodow ale po jakims czasie sznureczek tak jakby przyspiesza.
Nie ma mozliwosci szybkiej jazdy ale wazne, ze ''jeczydla'' ucichly(klimatyzacja dziala:) )
Z naprzeciwka jada samochody wiec o wyprzedzaniu mowy byc nie moze...znaczy..nie do konca ...
W pewnej chwili dwa motocykle, jeden za drugim, wyprzedzaja nas z zawrotna szybkoscia.
Cisze przecial tylko swist ich maszyn i tyle ich widzielismy.
-Widzisz Kicia... i to jest powod dla ktorego nie zgadzam sie abys mial motor!
Jezdzilbys pewnie tak szybko jak ...jak te tam dwa, a ja umieralbym ze strachu czy wrocisz z pracy czy nie.
-Kiedys sobie kupie taka maszyne-kwituje malzonek a ja na to:
-Taaa...zapomnij! Po moim trupie!
- A co to ''trupie'' ?-pyta najmlodsze dziecko a ja tlumacze:
-Nie trupie tylko trup..czyli ktos kto nie zyje.
-Acha-mowi Dawid a ja jakos nie za specjalnie mam ochote ten temat ciagnac i zmieniam temat.
Ujechalismy moze jeszcze z dwa kilometry i.....zas korek.
Znowu Slonce musi zgasic silnik.
Patrze z niedowierzaniem na te auta przed nami i sobie mysle:
''fatum jakies ciazy nad nami czy co?!''
Zerkam z ukosa na meza spodziewajac sie wybuchu gniewu i...nic!
Kompletnie nic nie mowi.
Co jest bardzo niedobra oznaka.
Gdyby mnie skrzyczal, ze zas ''mi sie ta Chorwacja upieprzyla'' byloby o niebo lepiej. Wiem, ze nie wyrzucone emocje beda w nim narastaly.
Wolalabym zeby sie teraz zezloscil, wydarl na caly glos nawet, niz... potem .
Jak nastapi kumulacja to bedzie ..pieklo:)
Slonce ze stoickim spokojem mowi tylko ''cholera''.
W tym samym momencie slyszymy i widzimy dwa smiglowce ratunkowe, ktore oznaczac moga tylko jedno:wypadek.
Przymusowy postoj trwal niecala godzinke i znowu skierowano nas na jakas boczna wiejska droge.
Minelismy miejsce wypadku ze scisnietymi sercami widzac trzy rozbite samochody i motor.
-Czemu jest wypadek -pada pytanie dziecka .
Maz mu tlumaczy, ze chwila nieuwagi, nieostroznosc, brawura, glupota czasem zla pogoda lub stan drogi.
Latwo jest wtedy stracic panowanie nad pojazdem.
Smutno sie nam zrobilo na mysl o tych co ucierpili bo przeciez to moglismy byc ...my.
Jedziemy przez wioski a potem ladujemy znowu na autostradzie.
100 kilometrow przed austriacka granica pakujemy sie zas w korek .Tym razem na szczescie to nie wypadek a zwiekszony ruch jest jego przyczyna.
Tu Was ''wysadze'' drodzy moi poniewaz nie ma sensu abyscie niepotrzebnie przezywali to ze mna.
Nadmienie tylko ,ze potem stalismy w korku jeszcze dwukrotnie i dwukrotnie pomylilismy droge.
W efekcie czego dolozylismy sobie niepotrzebnych kilometrow..a co za tym idzie Raj nam sie znowu oddalil o dobrych kilka godzin.
Teraz lece sobie kawke zrobic i wracam do ciagu dalszego za chwilke (obiecalam, ze w nastepnej czesci prawie dojedziemy