A zatem, zgodnie z zapowiedzią, zapraszam na ostatni odcinek moich wspomnień z pobytu nad Bałtykiem:
18.07 - sobota
Dzisiejszy dzień wcale nie miał być ostatni. Zamierzaliśmy wyjechać jutro rano. Ale traf chciał, zobaczyliśmy na straganie wydruk z internetowej prognozy pogody (wiemy, że portal
http://new.meteo.pl/ rzadko się myli
), z którego wynikało, że w nocy, z soboty na niedzielę, zacznie lać, a skończy w niedzielę w południe. W takiej sytuacji zwijalibyśmy mokry namiot. Zdecydowaliśmy się wracać w sobotę wieczorem. Ale tę decyzję podjęliśmy dopiero po południu...
"Cofnijmy się trochę w czasie", do sobotniego poranka. Jest po 10:00. Wstajemy leniwie (wczoraj wypiliśmy parę Bosmanów w miasteczku, do rybki i nie tylko
). Prysznic, śniadanko...
Jest pochmurno, z plaży na razie rezygnujemy. Chcemy pojechać na wycieczkę do Wolina (byłam tam kiedyś na kolonii
) i Kamienia Pomorskiego. Niestety okazuje się, że bardzo niefortunnie wybraliśmy termin takiej wycieczki. Sobota - dzień zmiany turnusów, utykamy w korkach
Jeden jest tak długi (za Kamieniem Pomorskim), że rezygnujemy ze zwiedzania Wolina i koncentrujemy się na drugim miasteczku.
Kamień Pomorski od początku nie robi na nas dobrego wrażenia. Winna jest temu na pewno po części pogoda. Ale fakty są takie, że jest tu bardzo biednie. Miejscowość obfituje w dużą ilość zabytków, jednak nie są one należycie odrestaurowane. Mieszkańcy wyglądają na ubogich. W miejscu, gdzie parkujemy, kręcą się jakieś podejrzane typki. Postanawiamy nie być tu zbyt długo, bo trochę boimy się o samochód.
"Zaliczamy" obowiązkowe punkty programu, czyli po pierwsze: katedrę. A właściwie Konkatedrę NMP, św. Jana Chrzciciela i św. Faustyna, pochodzącą z XII wieku.
Z zewnątrz nie wygląda ona zbyt imponująco:
(Jak widzicie, znowu trzeba było włożyć kurtki
Dobrze, że chociaż nie pada.)
We wnętrzu katedry natomiast uwagę zwracają XVII-wieczne barokowe organy fundacji księcia Ernesta Bogusława von Croya oraz pochodząca z 1682 roku barokowa ambona. Krzyżowo-żebrowe i gwieździste sklepienia katedry ozdobione są w stylu średniowiecznym motywami roślinnymi.
Mogę jeszcze powiedzieć, że przy ścianie transeptu południowego znajduje się ołtarz przeniesiony z kościoła św. Mikołaja w Trzęsaczu, którego ściana była już kilkakrotnie pokazywana w tej relacji
Katedra to niewątpliwie najcenniejszy zabytek Kamienia Pomorskiego. Poza tym ładny gotycki ratusz na małym ryneczku (Niestety rynek okalają bloki, a nie kamienice, co zdecydowanie psuje efekt.):
i ciekawie wyglądający Hotel "Pod Muzami" w rogu rynku:
Idąc dalej, docieramy do Wieży Piastowskiej - gotyckiej baszty z XIV wieku, w której znajduje się obecnie Muzeum Kamieni:
Schodzimy nad Zalew Kamieński i oglądamy pozostałości murów obronnych:
Dalej dochodzimy do molo:
Tutaj jest chyba najładniej. Byłoby jeszcze milej, gdyby tylko słońce chciało zaświecić... Nic z tego.
Idziemy jeszcze na gofry i wolnym krokiem kierujemy się do samochodu.
Wracamy do Rewala. Tak jak już napisałam, znajdujemy na straganie wydruk z jutrzejszą prognozą pogody i postanawiamy wracać jeszcze dzisiaj. Jest akurat przed 16:00. W recepcji campingu nie robią nam problemów. "Doba campingowa"
to tutaj na szczęście sprawa umowna, nie liczą nam za kolejną noc. Zwijamy się szybko i pakujemy do auta. Ale zostawiamy jeszcze samochód na campingowym parkingu i idziemy do miasta na pizzę i "pożegnać się z morzem".
A oto nasz ostatni rzut oka na plażę w Rewalu:
Relacja znad morza dobiegła końca. Dziękuję wszystkim, którzy ją śledzili za zainteresowanie
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące naszego wyjazdu, chętnie odpowiem.
A teraz lecę się dalej pakować, bo jutro wyjazd do Cro
A za jakieś 3 tygodnie można się spodziewać mojej relacji z Chorwacji - obiecuję
Jeszcze raz dzięki za miłe komentarze i wspieranie mnie w czasie pisania.
Pozdrav