napisał(a) BooF » 25.01.2012 19:19
Cóż, po wieczornym spacerku i raju dla duszy w wieczornym Trogirze, przy kolacji powstało pytanie co zrobimy z dniem następnym ...
We wcześniejszych rozmowach z sąsiadami jak zdążyłem zauważyc, bardziej doświadczonych w Chorwacji, padały różne nazwy. Plitvice zostały przyjęte w ciemno. Z Dubrovnikiem był troszkę większy problem z tytułu odległości ...
Ale o Dubrovniku i innych pomysłach będzie dalej, na razie jedziemy do N.P. Plitvicke Jezera.
Pobudkę wyznaczyliśmy na rześki poranek, co jak zwykle nam nie wyszło. Raz że fantastycznie się spało, dwa że ja będąc porannym markiem nie miałem serca budzic reszty widząc, jak śpiąc gęby im się cieszą i mlaskają z tejże radości.
Czekałem święte prawie nigdy na to że towarzystwo łaskawie bez presji zewnętrznej raczy zwłoki zwlec z łóżek.
Ucieszyło mnie to że niedługo po mnie pierwsze podniosły się dzieciaczki. Liczyłem się z tym że dzieci mogą się zbyt bardzo zintegrowac z łóżkami ...... póżniej Wujek......................................................................... i po takim czasie Nasze Małżowinki, z niedowierzaniem pytając czy reszta już wstała. Wiadomo człowiek zaspany ma lekkie niedowidzenie świata.
Kawa, śniadanko pyszne jak zwykle (ach ten zapach i smak warzyw chorwackich), kawa, zamieszanie związane z wycieczką, łazienka zablokowana przez Panie ............... uff można wejśc.
Trzeba kolonię pogonic bo w tym tempie to zajedziemy na zachód słońca ...
Dobra, sytuacja opanowana, ruszamy, brak korka przy moście w Trogirze, autostrada, zjazd z autostrady, nacjonalka i ........................................... kurde toż to inna CRO. Jakże fajna, kolorowa, fajne chałupki, fajnie, fajnie, fajnie, oczy latają dookoła głowy, uwaga mojej Pani bym się skupił na drodze ale nie mogę tak ciekawie za oknami, górka, zjazd z górki, lasek, górka, zakręt, lasek, chałupki, jakieś światełko za nami na drodze, zbliża się dosyc szybko ......................................................................... kawalkada motocykli.
Kawalkada to mało powiedziane, motocykle po horyzont, nie wiem ile ich było, ale ten dźwięk gdy nas wyprzedzają, otwieram okno .... toż to muzyka dla takiego zboczeńca motoryzacji ..... Harley'e przeplatane Europą i Japonią, każdy inny, każdy cudny, policzki u mnie rozpalone z emocji, tak powiedziała Dziunia, jejku RAJ. Wszystko się błyszczy, chromy, obrysówki, inne gadżety, sakwy piękne skórzane, gmole niklowane, cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda.
Emocje związane z przejazdem tejże ekipy trzymały jeszcze troszkę, ale puściły. Dojechaliśmy w końcu do N.P. Plitvicke Jezera, troszkę zamieszania związanego z parkowaniem bo aut mnóstwo, ale kilka motocykli z ekipy która nas wyprzedzała znależliśmy na tym parkingu. Ciasteczka, wypieszczone tak że ech, nawet robactwo porozbijane na reflektorach i innych osłonach wyglądało na tym sprzęcie klimatycznie. Postanawiam zrobic kilka zdjęc jak wrócimy, bo aparat cierpi na deficyt energii, może wystarczy na Park.
Zdjęcia wkleję troszkę póżniej, ważą trochę a jest ich sporo, trzeba "poprawic", troszkę cierpliwości ...