napisał(a) Franz » 11.12.2015 00:48
Później Tomek znajdzie informację o jeszcze jednym podobnym stworzeniu: vizcacha. No i będziemy mieli problem, jakiego królika tak naprawdę widzieliśmy? Powiedzmy sobie jednak szczerze i otwarcie – problem raczej mało istotny…
Agustin oprowadza nas dalej; jedna świątynia, ponad nią kolejna, a mnie nie daje spokoju ta Młoda Góra. Jednak kiedy nasz przewodnik, pokazując inkaskie systemy ujęć wody, wspomina, że używano ją do picia, przygotowania posiłków oraz uroczystych ablucji, zdecydowanie wyłączając z tego zwykłe mycie, musi paść pytanie:
- To jak się myli na co dzień?
- Nacierali ciało zasuszonymi, pokruszonymi odchodami…
Z lekkim grymasem spoglądamy po sobie. Serio?! Czy leci sobie z nas jawnie?...