Re: Peru - od inkaskich traktów po linie Nazca
napisał(a) Franz » 15.08.2014 22:05
Po południu ruszamy do ruin Huinay Huayna, którego nazwa pochodzi od rosnącego w okolicy gatunku orchidei. Osiedle wywiera fantastyczne wrażenie, opadając stromymi tarasami w kierunku doliny, której dnem płynie Urubamba. Agustin uczy nas prząść wełnę z alpaki, w wyniku czego każdy z nas wzbogaca się o własnoręcznie uplecioną opaskę na rękę. Kiedy zaś objaśnia znaczenie wnęk w ścianach zabytkowych budowli, wyglądających jak ślepe okna, a które miały pełnić rolę półek, oraz grubych kamiennych wieszaków, wpadamy na pomysł, by mu zaprezentować typowe inkaskie wyposażenie takiej chałupy. Nasz przewodnik rozbawiony jest jak dziecko, kiedy indiańskimi sprzętami okazują się urządzenia GPS, lornetka, kamera...
Wracamy do obozu, gdzie około osiemnastej serwują nam uroczystą ostatnią kolację, zakrapianą grzanym winem. Tomek z kolei częstuje polską orzechówką, którą kamuflował na specjalną okazję. Potem jednak nastaje konsternacja, kiedy Agustin wspomina o zwyczajowej propinie - napiwku - dla każdego członka ekipy. Nie byliśmy finansowo przygotowani na takie niespodzianki. Gdybyśmy stanowili - jak wszyscy wokół - liczną grupę, nie byłoby problemu ze zgromadzeniem odpowiedniej kwoty, ale nas jest tylko trzech...
Po naradzie zrzucamy się tak, by każdy z pięciu tragarzy, schodzących stąd w dolinę, dostał po trzy dolary, kucharz sześć, jego dwaj pomocnicy po cztery, a nasz przewodnik dziesięć. Żegnamy się osobiście z każdym, który dziś wraca, potem rozmowę we własnym gronie zdominuje temat niespodziewanego bakszyszu, ale cóż - eso es la vida. Takie jest życie. Idziemy spać wcześnie - jutro startujemy przed świtem. Jutro Machu Picchu.