Znowu mamy do przejścia stromy fragment drogi i ruiny zostają szybko w dole, zaś my mijamy leżące blisko siebie dwa małe stawy – pierwszy żeński, drugi męski, chociaż oprócz słów naszego przewodnika, żadnych cech, określających płeć raczej dostrzec się nie daje. Wkrótce osiągamy siodło przełęczy, z którego po wschodniej stronie rozciąga się widok na przewalające się po andyjskich grzbietach białe, gęste obłoki – to już obszar leżący tuż ponad Fluvial Yunga, lasami chmurowymi, które u nas lepiej chyba są znane pod angielskim określeniem „cloud forest”.