Re: Peru - od inkaskich traktów po linie Nazca
napisał(a) Franz » 13.11.2012 16:29
Przy okazji wyrównujemy oddech i uspokajamy bicie serca. Cóż z tego - wystarczy, że ruszamy w dalszą trasę i już po paru minutach znowu serce wali mi jak młot. Ha! Dziś już tak będzie - przynajmniej do półmetka. Nie ma rady - co pewien czas trzeba przystanąć i spokojnie podziwiać widoki, dając szansę organizmowi na zwolnienie pędzących na złamanie karku procesów.
Z ulgą witam odcinek o mniejszym nachyleniu. Cóż z tego - ani serce, ani płuca zdają się tego nie zauważać. Nawet coraz dłuższe przystanki, które sobie często serwuję, niewiele w tej kwestii zmieniają. Teren znów nabiera stromizny, a po lewej odsłaniają się małe jeziorka polodowcowe. Kolejna okazja, by przystanąć. Postać spokojnie, powpatrywać się przez chwilę. Drugą chwilę... No dobra, ruszaj się chłopie! Unieś stopę, przesuń do przodu, postaw, przenieś ciężar na nią, podnieś tę drugą, która została w tyle i jakoś nie ma zamiaru dotrzymać towarzystwa. Haku!