Plecaki nadajemy do Limy. Wprawdzie stolica kraju jest dla nas zaledwie miejscem przesiadkowym, ale z uwagi na połączenia, spędzimy w niej noc, więc będą nam potrzebne rzeczy.
Przelot mamy liniami KLM, stąd przesiadka wypada w Amsterdamie. Mamy trochę czasu, który spędzamy na zaglądaniu w różne zakamarki potężnego kompleksu dworca lotniczego. Jest co robić - to nie Okęcie. Za oknami bez przerwy widać samoloty startujące, lądujące, kołujące - aż dziw, że ktoś jest w stanie nad tym zapanować.
W końcu nadchodzi i nasza pora wylotu. Lokujemy się we wnętrzu stalowego ptaka i po chwili samolot odrywa się od ziemi. Wiele godzin spędzimy w powietrzu. Jednak dzień nam się znacznie wydłuża, jako że lecimy przeciwnie do kierunku obrotu naszej planety. To mój najdłuższy dzień w życiu - jak do tej pory.
Samolot nie leci bezpośrednio do Peru - ma międzylądowanie na malutkiej wyspie u wybrzeży Wenezueli. Bonaire - wraz z sąsiednimi Arubą i Curacao - tworzą grupę wysp ABC. W momencie, gdy na niej lądujemy (a mam obawy, widząc, jak krótki jest pas startowy na tym małym skrawku lądu) wchodzi ona w skład Antyli Holenderskich. W 2010 roku Antyle Holenderskie znikną z map świata, zastąpione przez holenderską "gminę zamorską".
Celem lądowania jest napełnienie zbiorników paliwa oraz wymiana załogi. Schodzimy na płytę lotniska. Z nieba leja się ukrop, więc większość czasu spędzamy w przeszklonym, klimatyzowanym budynku. Ale - robię pierwszy użytek z aparatu.
Samolot zatankowany, pakujemy się ponownie do środka. Teraz polecimy już bardziej na południe niż na zachód. Słońce zaczyna się zniżać do linii podniesionego o 11km horyzontu. Daje to niesamowity efekt wizualny. W dole Lima już w mroku nocy, a nam słońce świeci prosto w oczy.
W miarę, jak samolot zniża lot, coraz lepiej widoczne są światła ośmiomilionowego miasta. Prawie co trzecu Peruwiańczyk mieszka w stolicy. Podwozie wypuszczone i koła samolotu dotykają płyty lotniska, a wkrótce i ja stawiam swoje stopy w Nowym Świecie. El Mundo Nuevo. Kiedy Hiszpanie rozpoczęli podbój tego rejonu Ameryki, nadali mu nazwę Nueva Castilla. Nueva Espana ze stolicą w Ciudad de Mexico już istniała, więc nowe tereny nazwano Nową Kastylią. Sama Lima została zaprojektowana i założona przez Francisco Pizarro, który nazwał ją Ciudad de los Reyes - Miasto Królów.
Jest 18:20; w Polsce już 1:20 następnego dnia. Trochę trwa procedura odbierania bagażu, przejścia kontroli granicznej i celnej. Zapalające się losowo lampki kierują wybrańców do dokładniejszej kontroli. Moje żarełko nietknięte przechodzi newralgiczny punkt i prawie półtorej godziny później możemy powiedzieć, że jesteśmy w Peru.