Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Peru - od inkaskich traktów po linie Nazca: Machu Picchu

Nazwę Ameryki zaproponował w 1507 roku niemiecki kartograf, pochodzący z Alzacji, Martin Waldseemüller. Przypisywał on odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu i na jego cześć nadał mu miano America. Jednym z najstarszych globusów, na którym pojawiła się nazwa Ameryka, jest Globus Jagielloński z 1508 roku.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 01.03.2012 11:52

piotrf napisał(a):Po takim suplemencie to chce się więcej takich widoków 8)

Widoków takich, a nawet znacznie piękniejszych będzie tu teraz sporo. Chociaż - akweduktem chodzić nie będziemy.

Pozdrawiam,
Wojtek
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 01.03.2012 12:50

Franz napisał(a):Widoków takich, a nawet znacznie piękniejszych będzie tu teraz sporo.

... i super ! :)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 02.03.2012 13:18

mariusz-w napisał(a):
Widoków takich, a nawet znacznie piękniejszych będzie tu teraz sporo.

... i super ! :)

Przyszła pora, by zacząć to, po co się taki kawał świata przemierzyło. 8)

Pozdrawiam,
Wojtek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18947
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 02.03.2012 16:46

Franz napisał(a):Widoków takich, a nawet znacznie piękniejszych będzie tu teraz sporo. Chociaż - akweduktem chodzić nie będziemy.




Spoko , napełniłem manierki - możemy iść nawet na pustynię :wink:



Pozdrawiam
Piotr
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 12.03.2012 14:46

Dzień czwarty

Wstajemy rano o szóstej - za godzinę mają po nas przyjechać z agencji Q’ente. Wartościowe rzeczy zostawiamy w hotelu, gdyż tu wrócimy po trekkingu, a nie chcemy ich zabierać ze sobą. Jedynie paszporty i pieniądze sobie zostawiam, a pani w recepcji bardzo skrupulatnie zawija pozostałe drobiazgi w pakunek, owijając go kolejnymi warstwami gazet, zalepiając taśmą, wiążąc sznurkiem. To wszystko zostaje pieczołowicie opieczętowane, składamy na złączach podpisy, tak by nie było możliwe naruszenie całości bez pozostawienia śladów. Ze sobą zabierzemy rzeczy na tydzień, zaś wielkie plecaki z resztą gratów zostaną przechowane w agencji. Dziesięć minut po ustalonym czasie zajeżdża samochód. W środku oprócz poznanego już wcześniej Agustina siedzi trzeci uczestnik wyprawy - Kanadyjczyk Eugene. Szybko się okazuje, że z naszym nowym kompanem możemy się porozumieć nie tylko po angielsku, ale również w żargonie polsko-ukraińskim. Eugene urodził się na Ukrainie jako Jewgienij, zatem od tego momentu nazywamy go imieniem, które brzmi pośrednio między Żenia, a Żienia.

Wyjeżdżamy z Cuzco, kierując się do punktu startu naszej wędrówki. Tuż za granicami miasta pierwszy przystanek - wspaniale się stąd prezentuje biały kieł Salcantay - tytułowa góra naszego trekkingu. Nie, nie będziemy się na nią wspinać, chociaż zobaczymy go wkrótce z bardzo niewielkiej odległości. Po dwóch godzinach jazdy docieramy do doliny Limatambo i samochód zatrzymuje się w Tarahuasi ze zrujnowaną kolonialną hacjendą oraz pozostałościami inkaskiego Rimactambo. Agustin zaczyna swoją rolę przewodnika - pokazuje drzewo Tara, od którego pochodzi nazwa miejsca, a następnie kaktus Cochinilla, którego pyłek wykorzystywany jest w charakterze barwnika. Tomek rozciera sobie na dłoni odrobinę białego pyłku, który momentalnie przybiera kolor bordowy. Jak się okaże, barwnik jest dosyć trwały - mimo kilkakrotnych prób jego zmycia jeszcze następnego dnia będzie znakiem szczególnym Tomka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 12.03.2012 14:47

Teraz już niezbyt długi, ostatni fragment jazdy szutrową drogą i wysiadamy. Mollepata - stąd wyruszymy na wędrówkę. Czeka już tu na nas część ekipy - kucharz Teobaldo i jego pomocnicy: Beningo i Winder. Obok kilka worków i rozłożone płachty, na których leży przeróżny sprzęt. Możemy również dorzucić po 6,5kg własnych rzeczy - będą transportowane w ramach oplaty za trekking. W efekcie zostawiam w swoim plecaku jedynie kanapki, butelkę z wodą, kurtkę, aparat i kamerę - będzie się luksusowo szło.

Po drugiej stronie ulicy stoi kościół oraz szkoła - dzieci przez okna wołają do nas: "Gringo!, Gringo!" Agustin tłumaczy im, że nie jesteśmy gringo, tylko bardzo miłymi ludźmi z Europy. Ale dzieci wiedzą swoje, a nam jakoś to określenie w niczym nie przeszkadza i nie uwłacza. Czuję nawet coś w rodzaju dumy - do tej pory słowo to kojarzyło mi się wyłącznie z akcjami niektórych filmów amerykańskich, a teraz i ja zostałem gringo. W międzyczasie ekipa się powiększa - docierają dwaj arrieros z pięcioma mułami, które poniosą wszystkie graty przez pierwszą połowę trasy. Podczas gdy zaczyna się załadunek pakunków na zwierzęta juczne, Agustin zabiera nas na rynek, opowiadając różne ciekawostki. Nazwa wioski pochodzi od jarzębiny Molle, której starte liście stosuje się w przypadku bólu kolan. Nawet się zastanawiam, czy nie wziąć ze sobą zapasu, ale może nie będą konieczne - mam ze sobą kijki trekkingowe.

Na koniec jeszcze mały poczęstunek - Agustin funduje nam trzem chichę, miejscowe piwo ze sfermentowanej kukurydzy. Pani w sklepiku nalewa je z wielkiej misy, ale od razu się zastrzegamy, że dużo nie wypijemy. Rzeczywiście - zwłaszcza w moim odczuciu - smak ma zdecydowanie paskudny i w niczym mi piwa nie przypomina. Zajadam szybko tik-takiem, żeby zabić posmak chichy. Chłopcy, a zwłaszcza Tomek, lepiej znoszą egzotyczny smak i aromat. Agustin, śmiejąc się, usiłuje z każdego z nas wydobyć ocenę napoju. A potem przychodzi pora na naukę pierwszego słowa w języku Qechua: Haku! W naszym języku oznacza: Chodź! Chodźmy! W drogę!

Ważne słowo. Będziemy je słyszeć wielokrotnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18947
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 12.03.2012 21:47

Franz napisał(a):Agustin funduje nam trzem chichę . . .


Nie daliście jej szansy . . . :roll: jak twierdził mój kolubijski kolega : chicza smakuje dopiero po spożyciu powyżej jednego litra :lol:



Pozdrawiam
Piotr
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 13.03.2012 08:17

Zapowiada się bardzo ciekawie.

Haku ! ... 8)

Pozdrawiam.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 13.03.2012 15:42

piotrf napisał(a):Nie daliście jej szansy . . . :roll: jak twierdził mój kolubijski kolega : chicza smakuje dopiero po spożyciu powyżej jednego litra :lol:

Wiesz, Weizenbier zaczęło mi smakować faktycznie dopiero od trzeciej butelki, ale pierwsze łyki nie odrzucały mnie tak jak chicha. ;)

mariusz-w napisał(a):Haku ! ... 8)

Qechua się upowszechnia. :P

Pozdrawiam,
Wojtek
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 13.03.2012 15:55

Franz napisał(a):Wiesz, Weizenbier zaczęło mi smakować faktycznie dopiero od trzeciej butelki, ale pierwsze łyki nie odrzucały mnie tak jak chicha. ;)

To już wiem, skąd u nas tyle kukurydzy się nagle pojawiło na polach ;)

Znajomy opowiadał, jak Niemcy, w czasie wojny, "płacili" alkoholem w proszku.
Podobno wrzucało się taki prasowany krążek do wiadra z wodą i otrzymywało 10 litrów,
straszliwie śmierdzącego, spirytusopodobnego napitku.

Myślę, że i chicha by poszła, natomiast wnioskuję z tego,
że chyba nie masz wśród swoich przodków nikogo z mazowieckich równin :D
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.03.2012 10:56

weldon napisał(a):Myślę, że i chicha by poszła, natomiast wnioskuję z tego,
że chyba nie masz wśród swoich przodków nikogo z mazowieckich równin :D

Nie, polska linia wywodzi się ze świętokrzyskich pól...

Pozdrawiam,
Wojtek
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 14.03.2012 12:01

Franz napisał(a):Qechua się upowszechnia. :P

Nam od pewnego czasu towarzyszy w górskich wędrówkach ... dzięki produktom firmy o podobnej nazwie w "Decathlon"-ie. 8)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 14.03.2012 15:54

mariusz-w napisał(a):Nam od pewnego czasu towarzyszy w górskich wędrówkach ... dzięki produktom firmy o podobnej nazwie w "Decathlon"-ie. 8)

A ja z Qechua mam wyłącznie... słownik espanol-quechua i vice-versa.

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 20.03.2012 14:41

Do ostatnio zamieszconego odcinka: krótki filmik z przejazdu do Mollepaty.
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 20.03.2012 18:42

... i znowu kawałek doskonale przyciętego i idealnie spasowanego starego muru
... w porównaniu do szczegółów innych budowli, które - jak mniemam - niedawno powstały jest ARCYDZIEŁEM.

Szkoda, że nie zachowała się w ten sposób budowana jakaś kompletna budowla czy budynek.
Oprócz krajobrazów właśnie ten sposób układania murów mnie zachwyca.
A takie prostopadłe do muru, wystające stopnie pokazywał Cejrowski niedawno w TV też gdzieś w Am. Płd. - doskonale zastępują schody na mury czy do domu.

Pozdrawiam.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ameryka Południowa

cron
Peru - od inkaskich traktów po linie Nazca: Machu Picchu - strona 16
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone