napisał(a) AndrzejJ. » 28.06.2011 21:09
,,Pewna rodzina z Peru postanowiła stworzyć nowy światowy koncern i rzucić wyzwanie Coca-Coli. Odkryła bowiem nową niszę na rynku: ludzi biednych.
Atak na jedną z najcenniejszych marek świata został zaplanowany w szarym, niepozornym budynku fabrycznym na przedmieściach Limy. Okna są tu wyłożone lustrami, a każdy, kto zapragnie wejść do centrali marketingu koncernu Aje, produkującego napoje orzeźwiające, musi liczyć się z tym, że przez szparę przypominającą otwór strzelniczy będą obserwować go uzbrojeni ochroniarze.
Na podwórzu tego obiektu rozwieszone są plakaty, przedstawiają żołnierzy podczas szturmu na twierdzę nieprzyjaciela. To alegoria, twierdza symbolizuje Coca-Cola Company. Jej siedziba znajduje się 5 tysięcy kilometrów od Limy, w Atlancie na północy USA. Tutaj farmaceuta John S. Pemberton w 1886 roku zmieszał wynaleziony przez siebie syrop z wodą sodową i pod nazwą coca-cola wprowadził na rynek jako środek uśmierzający ból głowy. Tym samym rozpoczął historię sukcesów, która nie ma równych sobie jak głosi autoreklama koncernu.
125 lat później nie jest to już do końca prawdą. Bo sukces, jaki odniósł Aje, jest równie zadziwiający jak ten, który był dziełem Johna Pembertona. Również w tym przypadku wszystko kręci się wokół brunatnego musującego napoju, tyle że w Peru nosi on nazwę "kola real", na świecie zaś znany jest jako "big kola" i cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Południowoamerykański koncern w ciągu dwudziestu lat sprawił, że stał się on poważną konkurencją dla coca-coli i pepsi. Aje ma w tej chwili fabryki w 20 krajach, ponad 1,2 miliarda dolarów rocznego obrotu i zatrudnia ponad 12 tysięcy pracowników na świecie.
Firmę założyła w 1988 roku rodzina rolników Ananos z małego San Miguel. Jej członkowie pod koniec lat osiemdziesiątych uciekli przed terrorem organizacji terrorystycznej Świetlisty Szlak do stolicy regionu Ayacucho. Tam na podwórku zaczęli produkować tanią lemoniadę, był to dla nich po prostu sposób na przetrwanie.
Jak twierdzi noblista w dziedzinie literatury Mario Vargas Llosa, Ananosowie stanowią przykład dla całego kontynentu. Rodzina ta reprezentuje kapitalizm praktycznie nieznany lub wypierany w Ameryce Łacińskiej napisał w eseju dla hiszpańskiej gazety "El País". To kapitalizm, którego korzenie wywodzą się z prostego ludu.
W swojej ojczyźnie Ananosowie są dziś czczeni niczym bohaterowie narodowi. Dla milionów Peruwiańczyków stanowią żywy dowód na to, że awans z prowincjonalnych kramarzy na multimilionerów to rzecz jak najbardziej możliwa. Ci ludzie cieszą się opinią pracowitych, uczciwych i nieskorumpowanych mówi ekspert od gospodarki José Carlos Lumbreras.
Od polityki klan trzyma się z daleka, w ostatnich wyborach prezydenckich nie radził nikomu, jak ma głosować. A przy tym miliony Peruwiańczyków, popijających na przedmieściach i w dzielnicach nędzy produkowaną przezeń kolę, to wyborcy, o których względy najbardziej się obecnie zabiega. To właśnie oni w pierwszej turze przekreślili szanse faworyta rządzącej elity i wysłali na decydujący wyścig dwóch populistów: Ollantę Kumalę, byłego pułkownika wojska, i Keiko Fujimori, córkę eks-prezydenta Alberto Fujimoriego. To on w latach dziewięćdziesiątych wspierał kapitalizm ludowy, traktując go jako broń przeciwko lewicowej partyzantce. Rozwiązał parlament i rządził jak dyktator. Za łamanie praw człowieka w 2009 roku skazany został na 25 lat więzienia. Wielu Peruwiańczyków do dziś wielbi go jednak jako tego, który uratował naród pokonał Świetlisty Szlak i przypochlebiał się biednym swoim prostym sposobem bycia."
Der Spiegel