DZIEŃ 3 - 4 LIPCA 2021 c. d.
Ten wyjazd okazał się być pełen sprzeczności. Był niezwykle piękny a zarazem trochę rozczarowujący
. Intensywny i leniwy. Oraz najlepszy i jednocześnie najsłabszy plażowo
. Mam nadzieję, że w trakcie reszty relacji uda mi się to wyjaśnić.
W planach zatem mamy plażowanie. W drodze z Trsteno mijamy oczywiście Dubrownik i wyspę Lokrum.
Jeszcze przed obiadem zbieramy się na plażę Mlini, która według mnie najładniej wygląda. Jak na plażę miejską.
Zresztą podoba mi się najbardziej z plaż które do tej pory mieliśmy w miejscu noclegu. Jednak żeby nie było tak pięknie, jest też najmniej wygodna
. Początkowo rozkładamy się w pełnym słońcu, ale na dłuższą metę nie daje się wytrzymać. A ponieważ dzieci nie mają zamiaru się kąpać (uroki młodości
) nie mówiąc o mężu, zostawiają mnie w wodzie i kryją się w parku.
Miejsca w cieniu bowiem zajęte. A woda jest wspaniała i jako kąpielisko plaża Mlini jest bardzo ok. Zwłaszcza jeśli nie miało się okazji do kąpieli przez rok ( nie mówię o prysznicu
).
Bardzo fajną opcją jest plaża obok, niemal pusta.
Jednak to już zupełna patelnia i niewygodne kamulce.
Wracamy na obiad do pokoju.
Po obiedzie zauważam bardzo optymistyczny fakt. Gdy wejdzie się na krzesło na tarasie – jest widok na morze
. Hurra!
Późnym popołudniem idziemy jeszcze na spacer. Mamy okazję obejrzeć wybrzeże w pobliżu hotelu Sheraton.
I odbijamy w stronę Kupari.
Z góry widzimy dość tłoczną ale obszerną plażę.
A z daleka umarłe hotele.
Dochodzimy do jakiegoś słupa.
Żeby obejrzeć hotele z bliska musielibyśmy zejść w kierunku plaży.
Zamiast tego zahaczamy jeszcze o Konzum, żeby uzupełnić zapasy. Nie wiem jak to się dzieje, ale będziemy tam prawie codziennie
.