napisał(a) Darkos » 17.02.2015 11:36
-
Po chwili mijamy w bocznej drodze wieeeelką przyczepę pełną pomarańczy.
To nie ta co na zdjęciu:
Tak przyjmuję, że to pomarańcze, a jeśli się mylę (może mandarynki?) to poprawcie.
Widok jest prawie taki jak w polskim sadzie.
Tylko w Polsce mamy jabłka, a w Grecji pomarańcze.
Zatrzymujemy się na poboczu :
. . . i wysyłamy nasze małżonki na negocjacje.
Wracają po siatki.
Biorą dwie.
Jedną na każde auto.
Idą z powrotem do Pana kierownika, albo właściciela sadu.
Ten mówi, żeby sobie wybrały te ładniejsze owoce.
Zaczynają zbierać pomarańcze spod drzew.
NIE! NIE!
- Proszę sobie pozrywać z drzewa.
Sam pomaga w zrywaniu.
Na pytanie : Ile za te dwie siaty?
Tylko się uśmiechnął, podniósł rękę w przyjaznym geście i życzył bezpiecznej drogi.
Zrobiłem mu z daleka taką fotkę:
Nasze żony i siaty pełne pomarańczy.
Na koniec robię też zdjęcie jednemu z drzewek z których mamy te pomarańczki:
W dobrych nastrojach, wychwalając grecką gościnność, jedziemy w stronę Leonidio.