-
Po drodze zajeżdżamy do Marmari, - piękna plaża - ale tu się nie zatrzymujemy na dłużej.
Jedziemy do Kokkinogii.
Droga kończy się naturalnym parkingiem.
Tam zostawiamy samochody i ruszamy na południe.
Mijamy jedną zatoczkę.
Ze względu na sporą ilość ludzi (kilkunastu), idziemy dalej.
Plan jest taki, że część pójdzie do samego końca do latarni, a część zostanie nad wodą.
Docieramy do kolejnej zatoczki i tu zostawiamy troje najbardziej zmęczonych.
Pozostali ruszają wydeptaną ścieżką między kamieniami, pokonując upał.
Docieramy do latarni.
Spojrzenie wstecz - strona wschodnia półwyspu:
Gdzieś tam zostali nasi:
Na południowy wschód: