-
Jadąc główną drogą prowadzącą do Githio, biegnącą jakieś 500 m od brzegu morza, mijamy zjazdy na kempingi.
Do jednego nawet zajeżdżamy, ale nie widząc bungalowów jedziemy dalej.
W końcu skręcamy w jakąś uliczkę i docieramy do morza, koło jakiejś restauracji.
Wzdłuż tej drogi są domy, gdzie wyraźnie widać, że można tam znaleźć nocleg.
Zostawiamy jednak auta z młodzieżą i idziemy na poszukiwania.
Zachodzimy do kilku domów, które wzbudzają nasze zainteresowanie.
W końcu znajdujemy fajne apartamenciki.
Z widokiem na morze.
Co prawda przez drzewa, ale zawsze.
Wielkie stare drzewa chronią nas przed upałem.
Każdy ap. ma dwa pokoje.
A w jednej kuchni jest dodatkowo łóżko.
Standard nie najlepszy, ale znośny.
Ważne dla nas, że w miarę przestronnie.
Że jest kuchnia, a nawet dwie.
A cena ?
Chcieli po 55 E od apartmana.
Jak usłyszałem taką końcówkę to pomyślałem, że jest do obcięcia.
Zapytałem czy może być po 50 E.
Na to gospodarze, że w Grecji jest drogi prąd.
I że może być 50, ale jeśli nie będziemy włączać klimy.
Popatrzyliśmy po sobie.
Nie jest tak upalnie – czyli, że nie ma 40*C .
Damy radę.
Umowa stoi: po 50.
A jeśli będziemy włączać klimę (zostawiliśmy sobie taką możliwość), to po 55.
Przenosimy bagaże na piętro.
Teraz będzie rozpakowywanie.
A ja ze Stanleyem ruszamy autem na małe zakupy (zawsze czegoś zabraknie: a to soli, a to cukru . . . )
Fotka sprzed naszej kwaterki:
Na prawo droga, a za drogą plaża.
Są nawet huśtawki.