Ostatnie dni decydujemy się odpuścić już, ze zwiedzaniem, ewentualnie gdzieś blisko. Wszystko co nie wykreślone z listy zostaje na zaś, urlop to nie gonitwa i potrzebujemy też zwykłej laby, choć odwiedzone miejsca były wspaniałe i jesteśmy niezmiernie usatysfakcjonowani ich odwiedzeniem.
W którymś z kolejnych dni, ostatnim kiedy mamy auto z wynajmu, decydujemy się skorzystać z miejscowej atrakcji jaką jest kolejka do Kalawrity, górskiego "kurortu". Po nieśpiesznym poranku i śniadaniu kilkanaście km autostradą i meldujemy się w Diakopto na damowym
parkingu niedaleko dworca. Oczywiście nic nie rezerwowaliśmy tylko chcemy załapać się w ciemno. I jak się okazuje, ta sama Pani bez problemu sprzedaje nam bilety bez uprzedniej rezerwacji, chętnych jest sporo, ale są jeszcze puste miejsca. Rejon dworca Diakopto to przede wszystkim fajne knajpki.
i Tym sposobem niebawem siedzimy już w wagoniku i nieśpiesznym tempem zmierzamy do Kalawrity.
Kolejka nazywa się Odontotos, jak już Ktoś pisał w jednej relacji, jest to słowo, które oddaje jak Grecy słyszą stukot jadącej kolejki O-don-to tos, O-don-to tos...
Tutaj więcej info i film. Bilety nie są najtańsze jak na greckie atrakcje.
https://www.odontotos.com/index-en.htmA tak to wyglądało:
Przejazd jest ciekawy, ale tylko gdzieniegdzie spektakularny, z uwagi na nawisy skalne czy tunele; byłoby jeszcze efektowniej gdyby dach wagonów byłby szkalny lub w ogóle cabrio, przy takiej prędkości, by dało radę.
Po drodze jest kilka stacji, można kupić bilet, do danej stacji i wrócić szlakiem przy torach z buta(od Kalawrity z powrotem kilka godz marszu, ale na pewno bardzo ciekawego marszu w greckiej dziczy), my jednak decydujemy się na bilety tam i z powrotem.