Jeszcze trochę spacerujemy, by ostatecznie zasiąść na jednej z ławek i kontemplujemy tę wspaniałą chwilę; dodatkowo przyjemność potęguje fakt kompletnego bezludzia w takim miejscu.
Przy okazji jemy drugie śniadanie, croissanty z kawą
Jakoś tak akurat zasiedliśmy centralnie na wprost Zamku Bourtzi, to wypadałoby go odwiedzić. No więc szukamy jak dostać się do niego, idziemy w prawo, idziemy w lewo, czekamy na kogoś z jednej jedynej budki wycieczkowej (widocznej na zdjęciu), ale będąc tam dobrą godzinę nikt się nie pojawia. Idę zapytać do taxi boat, stoi jedna, niestety i tam również żywego ducha. Jeszcze czekamy z 15min, nie śpieszno nam, zaglądam do netu, ale nic nie pisze o rzekomym zamknięciu Zamku.
Decydujemy, że idziemy, może jak będziemy wracać ciut popołudniu to otworzą i coś się ruszy. Tymczasem podziwiamy Bourtzi z lądu.