Uprzedzam lojalnie, do Sarakiniko tego dnia jeszcze wróciliśmy.
Ale narazie ruszamy na wschód.
Tam musi być jakaś ....
atrakcja do zobaczenia.
Jedziemy w kierunku Pollonii. Z drogi piękne widoki.
Całe Sarakiniko jak na dłoni.
Kolejna ciekawostka to zatoczka Papafrangas.
Skalisty klif zbudowany jest z pyłów wulkanicznych i wielkiej ilości wulkanicznych bomb.
Dla najbardziej zdeterminowanych, resztki niegdysiejszych schodków
Tu pobuszować kajakiem
Szkoda, że dziś tak wieje.
Obok zatoczki rozpościera się teren wykopalisk.
To prehistoryczna osada Phylakopi, jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych z późnej epoki brązu w Grecji i najbardziej znaczące na Milos. Phylakopi zostało zbudowane na półwyspie Plaka, w niewielkiej odległości od portu w Pollonii. Osadę odkryto w 1970 roku. Duża część starożytnego miasta leży teraz na dnie morza.
Jest to duży ogrodzony teren, wstęp bezpłatny. Ze wstydem się przyznajemy, że tą atrakcję sobie podarowaliśmy.
Spieszyło nam się do
Pollonia to nieduże miasteczko z niewielkim portem promowym.
Cała miejska plaża kryje się w cieniu tamaryszków.
Właśnie dosadzono rząd nowych. Ciekawe czy się przyjmą
Na dwóch, ograniczających zatoczkę Pollonii, przylądkach stoją koścółki.
Na przylądku północnym mniejszy, pod wezwaniem św. Mikołaja.
Na przylądku nikogo
i tylko wiatr gwiżdże w uszach i łopoce grecką flagą.
Wnętrze skromne
ale drzwi przygotowane na przyjęcie fali powodziowej.
Lub co bardziej prawdopodobne chroniące przed kurzem.Mało oryginalnie napomknę, że ładnie tam.
W niewielkiej odległości kusi Kimolos.
Sennymi uliczkami wracamy do "centrum".
A do drugiego kościoła wybierzemy się
w naszym ulubionym cd.