Wejdźmy więc na klasztorny dziedziniec.
"...Klasztor wraz z otaczającymi go murami wybudowano w XI wieku z kamieni pochodzących ze stojącej uprzednio w tym miejscu świątyni Artemidy. Trzeba bowiem było chronić się przed piratami, którzy często plądrowali okolicę. Budynki klasztorne do dziś zresztą przechowują wspaniały skarbiec z unikatowymi dziełami sztuki. Kolekcję otwiera „złota bulla” cesarza bizantyjskiego Aleksego I Komnena z roku 1088 nadająca mnichom prawa do całej wyspy i jednocześnie stanowiąca akt erekcyjny samego monastyru. Z dokumentem tym koresponduje wyryty na kawałku marmuru wzruszający akt konsekracji ołtarza z pierwszej bazyliki św. Jana wybudowanej tutaj prawdopodobnie już w IV wieku. W kolekcji dominują zbiory ze złota, srebra i kamieni szlachetnych - w szczególności naczynia i szaty, ale także ikony i księgi liturgiczne. Dziełem o absolutnie bezcennej wartości jest Ewangelia św. Marka z V wieku spisana na różowym pergaminie, nie atramentem jednak, a płynnym srebrem i złotem. Niespodziankę stanowi obraz Ecce Homo autorstwa Dominika Teotokopulosa (znanego bardziej jako El Greco) pochodzący z czasów, gdy malarz przebywał jeszcze na Krecie. Warto zresztą pospacerować po labiryncie kaplic, galerii i tarasów widokowych, aby zobaczyć między innymi sarkofag założyciela klasztoru, mnicha-żołnierza św. Joannisa Christodoulosa, relikwiarz z głową św. Tomasza Apostoła czy piękny dwunastowieczny fresk Gościnność Abrahama z kaplicy Panagia (odkryty dopiero w roku 1956 spod warstwy tynku i pieczołowicie odrestaurowany). Niestety, biblioteka klasztorna licząca około czterech tysięcy książek i rękopisów jest niedostępna dla zwiedzających. ..."net
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od, położonej w piwnicach, klasztornej kuchni.
Później, nie łamiąc już zakazów wstępu, weszliśmy do monastyru.
Wystrój, nastrój, jakbyśmy przenieśli się do któregoś z monastyrów nad Kalambaką.
Wspaniała, tchnąca autentyzmem, stara podłoga.
Wszędzie tabliczki "No Photo". Psuje to trochę zwiedzanie, ale do czasu. Na dziedziniec wkracza murzyńska grupa, z którą podróżowaliśmy promem.
Wszyscy wyposażeni w tablety, ostro wzięli się do pracy.
Nie przepuścili nawet, teoretycznie pilnującym zakazu, zakonnikom.
"...Pomimo upływu wieków do klasztoru św. Jana Teologa wciąż należy znaczna część wyspy, a także dziesięć cerkwi i wiele rozsianych po wyspie pustelni. Ponadto posiada on dziewięć filii na terytorium całej Grecji i cieszy się dość podobnymi przywilejami jak słynna „republika mnichów” z góry Atos - między innymi podlega bezpośrednio patriarchatowi bizantyjskiemu w Konstantynopolu. Tego stanu rzeczy nie zmieniło ani panowanie łacińskie (symbolizowane przez joannitów z pobliskiego Rodos oraz przez Wenecjan), ani też panowanie tureckie w latach 1537-1912. Przeciwnie: papieże nakazywali wszystkim katolickim władcom ochronę klasztoru i modlących się tam prawosławnych mnichów, kolejni zaś sułtani gwarantowali szeroką autonomię dla monastyru i jego posiadłości na innych wyspach greckich oraz zachowanie dotychczasowych przywilejów. W roku 1713 powstała nawet szkoła teologiczna w pobliżu Groty Apokalipsy, która pełniła rolę strażnika kultury greckiej i chrześcijańskiej na obszarze dawnego cesarstwa bizantyjskiego podbitego przez Turków. Świat zachodni po raz ostatni powrócił na Patmos w latach 1912-1948, kiedy to wyspa najpierw weszła w skład włoskiego Dodekanezu, by po kapitulacji Włoch dostać się pod okupację niemiecką, a następnie zostać przejęta przez Brytyjczyków, co jednak nie miało większego znaczenia dla samego klasztoru i jego przywilejów.
Obecnie ośrodek ten chętnie odwiedzają rzesze turystów i pielgrzymów zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu, którzy pragną poczuć atmosferę tych miejsc i zadumać się nad dalszymi losami świata opisanymi tak tajemniczo w Księdze Apokalipsy. Wszystko to sprawia, że łącząca chrześcijan różnych obrządków wyspa Patmos bywa niekiedy nazywana „egejską Jerozolimą”. ... net
W przebogatym, robiącym wielkie wrażenie, muzeum odważyłem się na zrobienie tylko jednego zdjęcia:
Św. Jan Apostoł.
Ilość kamer i monitorów skutecznie wstrzymywała moje zapędy dokumentacyjne.
Na zewnątrz fotografowałem śmielej.
Na koniec pobytu w klasztorze, jeszcze zdjęcie z klasztornych murów.
cdn