.
Mimo tradycyjnego bałaganu, zaokrętowanie przebiegło szybko.
Zapewne duża w tym zasługa pustek na promie.
Diagoras okazał się równie wielki jak Prevelis.
Ponad 140m długi,
prawie 1500 pasażerów.
miejsce na 270 samochodów.
Na open decku również puchy.
Pamiętacie jak pisałem, że z Pireusu zamiast Diagorasem płynęliśmy Prevelisem.
Albowiem Diagoras miał wtedy some troubles.
Tak to jakoś wygląda, że te kłopoty są nadal i dotyczą prawego silnika.
Właśnie jakiś promowy mechanik "podziwia" kłęby czarnego dymu wydostające się z prawego komina.
Cumy rzuć
To już naprawdę koniec naszej wizyty na Nisyros.
Za to gdzieś tam przed dziobem, w wieczornej mgiełce, czeka na nas Kos.
Po lewej burcie zachodzi słońce.
Dziś długo nie płyniemy, dlatego zamiast szukać miejsca do snu, błądzimy po pustawych wnętrzach promu.
Nawet w "kasynie" pusto.
Nawet nie zdążyliśmy zagrać gdyż w głośnikach rozległ się komunikat, że zbliżamy się do portu Kos.
Było trzeba znaleźć drogę (co wcale nie było łatwe) do pokładu garażowego i szykować się do wyokrętowania.
Gdy wyjechaliśmy z czeluści promu było już ciemno.
Kos witał nas burzą.
Wiało, grzmiało i lało.
cdn