.
10. czerwca poniedziałekPrognoza pogody na poniedziałek, nadal była obiecująca.
Nie za gorąco, lekki wiaterek od północy, fala symboliczna.
Nie było alternatywy.
Kajak.
Pierwsza wycieczka odbyła się w środkowej części południowego wybrzeża Milosa.
Dzisiaj na miejsce startu wybraliśmy, leżącą w SE części wyspy, plażę Paleochori.
Dojazd jest tam również bezproblemowy, kajakowe "taczki" znów nie będą potrzebne.
W sezonie chyba nie jest tu zbyt ciekawie.
Dobry dojazd (dociera tu nawet autobus z Adamas), tawerny, parasole, leżaki. Dla osób szukających spokoju, nie jest to dobre miejsce. Ale w pierwszej połowie czerwca na plaży nie ma wielu osób.
Kilka z nich z zainteresowaniem obserwuje nasze przygotowania. Szybko nam idzie i już po chwili jesteśmy na wodzie.
Chwilę oglądamy zachodnią część zatoki.
Widać nawet maszty antenowe na krawędzi wulkanu Fyriplaka.
Z Provatas skręcaliśmy w prawo na zachód, dziś dla odmiany popłyniemy na lewo na wschód a po opłynięciu przylądka Spathi wręcz na północ.
Wiem, że w zatoce są gorące, podwodne źródła (jedna z tawern na brzegu nazywa się nawet Vulcano i ponoć część potraw jest gotowanych w geotermalnie gorącym piasku) Dlatego wytrwale, raz po raz, moczymy ręce w nadziei, że odkryjemy jakieś cieplejsze miejsca.
Natrafiamy na miejsce z rudym, pływającym osadem. Są tam nawet jakieś bąble, Ale woda ma temperaturę podobną do dotychczas "macanej".
I jak to na Milosie najczęściej bywa następuje nagła zmiana barw. Kolorowe, żółto-rdzawe klify nagle znikają i pojawiają się czarne skały.
Przylądek Spathi nie nastręcza trudności. Szybko, między skałami, go opływamy.
Nawet kormorany nie zdążyły się spłoszyć.
Mewy, tym razem, też spokojne.
Na monotonię raczej narzekać nie będziemy.
Z daleka już się pokazują kolejne atrakcje.
Ale, że godzinka na wodzie minęła i pojawiła się fajna zatoczka to postanowiliśmy wylądować.
kolejny odcinek "na sucho"