Bocian napisał(a):Czy najlepsza jest u Indjana to rzecz gustu. Dla mnie najlepszą ma babcia Bobo z Anadingac, którą robi sama w Pijavicino. Tak samo jest z winem i rakiją. Dingač który robi Bobo jest dla mnie najlepszy na świecie. Plavac podobnie, choć ten który spijamy u nas w Čevapie tez jest bardzo dobry. Będąc tam gdzie ma dom pan Makłowicz nie widziałem żeby tam coś któryś z sąsiadów sprzedawał. Inna sprawa, że tam zamieszkanych jest tylko kilka domów. jak pan Robert wpadnie do nas na plażę, co już kilka razy czynił, to zapytam
Jasne jedni wolą blondynki inni znowu z nadmiarem ciałka . Moja opinia wynika głównie z faktu, że od Indijana po pół roku najdłużej utrzymywała smak a co do rakiji to z faktu najszybszego jej zużycia. Oczywiście w ŻS u RM nikt nie sprzedaje ulja, nam się jednak udało 10 literków dostać od rodziny Antona (sąsiad pana Roberta), który swoją drogą chciał nam oprócz oliwy sprzedać jedną kućę. Co do wina u nas smaki zawsze rosły w miarę degustacji a miejsc w których się na cuda Peljesaca zatrzymywaliśmy nie zliczę. Polecam Indijana ( a właściwie to syna bo dziadek głównie odpoczywał) za niekomercyjne podejście.
W tym roku obiecałem sobie degustację serów (może kolega zna jakieś dobre źródełko) oraz pożarcie dalmatyńskich żab.