Hej, pozdrawiam czytelnię
Decyzja zapadła, we wtorek jedziemy do Dubrownika; dylemat, co zrobić z psami, których do miasta w żadnym wypadku nie chcemy zabierać, a na wyprawę trzeba zarezerwować co najmniej 7-8 godzin. Mama bohatersko zdecydowała: byłam tam już tyle razy, że zostanę z piesugami. Żal nam było, ale to było rozsądne rozwiązanie.
Wstajemy o 6 a tu..
Armagedon.
U nas nie padało ale na lądzie spadł grad wielkości jajek kurzych, poniszczył sady brzoskwiniowe, dachy na budynkach, powybijane szyby aut. Trzeba było przełożyć wyprawę.
Po drodze dopiero widoki dech w piersiach zapierające; pierwszy raz jadąc do.. późnym popołudniem byliśmy zbyt zmęczeni na zachwyty, ale teraz to co innego..Zresztą ta część PP właśnie raniutko najefektowniej wypada, potem słońce zmienia kąt i zupełnie inaczej prezentuje wdzięki półwyspu.
w dali Mljet
jedna z wielu winnic wtopiona w zbocze ale wina załatwimy w drodze powrotnej
i pytanie zasadnicze ile % z uaza jest w tym uazie
Do miasta przyjechaliśmy ok. 9. Dzięki radom z forum, zaraz po wjeździe skierowaliśmy się na parking podziemny. Miejsce znaleźliśmy bez problemu. I tup tup na starówkę.
Starówka dubrownicka jest obowiązkowym punktem wszystkich wycieczek docierających w tę część Dalmacji, ale większość kotłuje się w samym sercu lub na murach, a dla mnie najwdzięczniejsze są wąskie uliczki, jak mawiają moje córy, są takie klimatyczne
, w każdym razie zdecydowanie mniej ludne
Rano było jeszcze nie najgorzej pod względem ilości turystów
Drzewa rosną tu w zadziwiających miejscach
Przypomniały mi się Rzymskie wakacje i jedna ciarka przebiegła po plecach, ale ręki nie przyłożyłam
i tu zawędrował targ
Po zakupie biletów, w cenie 50 kun dorośli, 20 młodzież do 18 lat, wdrapaliśmy się na mury; już robiło się gorąco - było przed 11. Na szczęście nie ma obowiązku przejścia całości murów, w trakcie jest kilka zejść; to dobre rozwiązanie, nie wszyscy dają radę, my zrejterowaliśmy w 2/3 trasy. Ale widoki z góry rekompensują trudy i mimo dużej ilości turystów i sumie wąskich przejść, na szczęście jednokierunkowych, gdy chce się zrobić zdjęcie, sznurek zwiedzających zatrzymuje się i jedni drugim przekazują- photo!!- i ok. czekają cierpliwie, bo za chwilę sami będą zatrzymywać innych - to miłe, nikt się przy tym nie denerwował
Oto prawdziwy Dubrownik
Czerwoną dachówkę (dar) w tonach wieziono z Tuluzy, żeby uzupełnić straty po wojnie, aczkolwiek faktycznie widać, że atakujący starali się w jak najmniejszym stopniu uszkodzić miejsce, które miało im w przyszłości przynieść kasę..
Taki też jest Dubrownik
Woda w Jadranie ma tutaj obłędny kolor ciemno granatowy z odcieniami szmaragdu
Dalmacja jest fantastyczna, ale mieszkać to przy murach nie chciałabym.
A cóż to zwisa? El condor pasa upside down
takie detale nadają charakter
a tak załatwia się sprawę z namolnymi turystami..
Przy marinie uciekliśmy, słońce grzało niemiłosiernie, za to na dole było duużo lepiej
Tak, Dubrownik warto zobaczyć
tu przeszłość miesza się z teraźniejszością
ale w którymś momencie trzeba się wyłączyć, my w pizzerii Baracuda
A i artyści mają tu niezły przelicznik 10 kun albo 1 ojro, ciekawe czy wymieniłby większą ilość..
No, minęła 13 pora uciekać, zwłaszcza że natężenie ruchu dwunożnego zdecydowanie nasilone, jeszcze tylko lody, po 10 kun za gałkę
ale cóż, starówka..
a kilkadziesiąt metrów dalej też jest pięknie i dużo spokojniej
Wyjazd, za parking od 9 do 13 zapłaciliśmy 42 kuny.
Przy moście Franjo Tudjmana zaparkowało maleństwo, zwróćcie uwagę na proporcje autokar - stateczek; chcielibyście spędzać wakacje na czymś takim????? Normalnie klaustrofobia.
A teraz hajda, jedziemy na wino!!
Nie wgłębiałam się szczegółowo w informacje na temat gdzie warto kupić, w której winnicy. Po drodze jadąc rzuciła nam się w oczy ogromna Madirazza, ale spodobała nam się nazwa Pijavicino i w końcu wylądowaliśmy w winiarni Lucica, i to nie był błąd.
Akurat trafiliśmy na właściciela Eljmara Lucica, który jak się okazuje jest w gronie 17 zarejestrowanych oficjalnych producentów najsłynniejszego wina dingac; uznanego za jedno z 10 najlepszych win świata. Eljmar opowiedział nam, że winnica żyje już ponad 100 lat i zakładał ją jego pradziadek. Oczywiście degustacja obowiązkowa; to je ono..
Zakupiliśmy po kilka buteleczek z każdego gatunku, obowiązkowo 3 l do plastiku; Plavaca maliego, w prezencie otrzymaliśmy 2 buteleczki rakiji, wizytówkę i pozdrowienia, żeby zaglądać częściej
No nie mówię nie..
Jedziemy, ja namawiam, no chociaż zajrzymy do tej fabryki wina..
Kupiliśmy litrowe czerwone Plavac mali- ee tam, nawet w Orebicu w butelce po sprajcie kupicie lepsze. Nie sprawdzaliśmy droższych etykiet, może wrażenia lepsze..
Wracamy.
Popołudniowe słońce już inaczej oświetla PP
w dole Orebic
No to dziś można sobie darować grzebanie w garnkach, idziemy do Vrgoraca na ryby.
Knajpka położona obok przystani, skąd odpływa statek na Korculę, nota bene z tej właśnie restauracji, znana z bardzo dobrej kuchni. Trzeba jednak zwrócić uwagę na godziny - ok. 14 w czasie naszego pobytu wydawali obiady grupie Polaków przebywającej na kolonii, czy obozie = długi czas oczekiwania, gwar, mokre stroje kąpielowe na poduszkach krzeseł..woleliśmy czas 16-17, jeszcze nie tłum wieczorny, a już po polskim obiedzie.
Polecam zwłaszcza rybice - malutkie rybki smażone w głębokim tłuszczu i świetny talerz rybny dla dwojga; spokojnie wyżywi się dwójka dorosłych i młodzież sztuk 1.
No i obowiązkowo karlovacko toczone!!
Sjesta i Jadran!! To był udany dzień.
Jutro Korcula.
cdn