O losie, od czego tu zacząć
. Może jakoś od początku. Zatem na początku był…. chaos. Później…. tu każdy wstawia swoją teorię. W każdym razie nastał rok 2012. Sylwester był ciepły, tak dla przypomnienia. Nadszedł zatem czas na doprecyzowanie planów wakacyjnych. Zawsze było… Tucepi
. Zawsze
bardziej precyzyjnie będzie, że trzy lata było Tucepi
. Teraz ma być inaczej, czyli tydzień Peljesac i tydzień… Tucepi
. Peljesac to zasługa jak już gdzieś wcześniej pisałem przede wszystkim: Aldonki, myszy73, Bociana, maslinki i Ines. Tucepi natomiast zawdzięczam właścicielom „naszych” apartamentów… ot taki sentyment. Data wyjazdu jak zwykle znana z rocznym wyprzedzeniem… 20 lipiec, może 19 jak się Lidka… wyrobi. Taki przywilej… księgowych
. Jako, że z początkowej listy wyjazdowej, kolejni chętni szybko się eliminowali… a bo to za wcześnie, a bo to nie wie kiedy urlop, a to inne duperszmity
, tak do wyjazdu zostało nas… troje: ja. Lidka i Dawid, nasz potomek oczywiście.
Później jeszcze ktoś szukał chętnych na wspólny wyjazd. Pyta gdzie jedziemy. Odpowiadam: - do Chorwacji
On wyraźnie zdziwiony:
- Znowu?
Więc pytam:
- A wy?
- Nad morze – i dalej uprzedzając moje pytanie – wiesz bałtyckie wybrzeże jest długie.
- No tak, chorwackie się nad mojego teścia stawem mieści
Koniec stycznia. Jedziemy sami… w ciemno
. I tak mija styczeń, luty, marzec, kwiecień… Kwiecień, kwiecień, co z tym kwietniem było nie tak
….. coś tam kwiecień plecień no i… poplątał nam nieco plany. Znajoma rodzinka zakomunikowała, że… jedzie z nami. Ale zaraz, zaraz… gdzie… przecież nigdzie nie mam zamiaru jechać
…. aaaaaaaaaaa, wakacje, chodzi o urlop, Chorwacja i te sprawy. No dobra, byliśmy i w dwadzieścia parę osób, więc jak będziemy w siedem, to się raczej też nie pogryziemy. Tylko wtedy, tak mniej więcej w lutym mieliśmy rezerwację a teraz jest… kwiecień i siedem osób to nie trzy
. Z informacji formowych wynika, że na Peljesac już… za późno
. Kuźwa a ja się już tak nastawiłem. Rozsyłam więc maile po wszystkich Trstenikach, Zuljanach, Borkach, Podobucach i… wszyscy odpisują, że oczywiście wolne apartamenty mają, tyle że w… czerwcu
. Jeszcze koło ratunkowe, mail do Sarki i…. to samo
. Krótka narada w domu, choć słowo narada jest tu bardzo dużym nadużyciem, bardziej pytanie – może pojedziemy 20 czerwca? - Nie !!! Twardo nie ustępuję i negocjuję dalej – dlaczego? -Bo jeszcze jest rok szkolny! -Jesssuniu, jaki tam rok szkolny, świadectwo można później odebrać – ale to już sam do siebie mówię
. Zatem czas na dalsze poszukiwania kwatery. Z założenia miało być, że nie Orebic, bo za duży, bo coś tam. Jednak z upływającym czasem, przeglądając kolejne relacje i pozytywne odpowiedzi właścicieli apartamentów z… Orebica, przekonuję sam siebie, że ów Orebic nie jest wcale taki… duży
i w ogóle ładny i ludzi mało
. Ba, skoro są wolne apartamenty, to pewnie nawet mniej niż w tych wszystkich Borkach i innych Podobucach
. Zatem jest decyzja, jedziemy do Orebica, tylko teraz gdzie lepiej, na początek, na koniec a może gdzieś po środku. Czemu ten Orebic jest taki… wielki
.
Trochę się rozpisałem – nie wiem po co – przecież nic nie miałem pisać
. Czas chyba na konkrety
.
Apartamenty na Peljescu znalezione w… Trpanj. A wysłałem tam zapytań… jedno. Widok z tarasu na morze, do morza metrów…. 5.
Jakieś pięć minut po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi od Pani Steli, wysłałem jej zaliczkę i informację o tym „zajściu”. Resztę urlopowiczów o zdanie… nie pytałem, to znaczy zapytałem ale już… po fakcie
. Aczkolwiek Trpanj przedstawiłem w takim świetle, że aż mi wydał się najlepszym miejscem na Peljescu
. Zatem pierwszy tydzień urlopu jest, jeszcze tylko informacja o dodatkowych czterech osobach do zaprzyjaźnionych Chorwatów w Tucepi i… znowu pod górkę
. Nasze trzy miejsca są ale jeszcze cztery. Odpowiedź brzmi – nemamo. Na domiar złego z innych apartamentów odpowiedzi były podobne albo tych odpowiedzi w ogóle nie było
. Co z tym Tucepi, wprawdzie ludzi nigdy tam nie brakowało ale i tabliczek z informacją o wolnych apartamentach też a teraz… nic. Desperackie poszukiwania rozszerzyły się na inne miejscowości i wreszcie jest odpowiedź z… Breli
. Brela, Brela, niech będzie Brela, przynajmniej do domu będzie... bliżej
. I znów jak poprzednio, najpierw przelew, później informacja dla pozostałych i… można się wpisywać do kalendarza. Międzyczasie krótka korespondencja z „naszymi” Chorwatami z Tucepi, że udało się, że Brela a i że ta Brela to całkiem blisko od nich, że z zaproszenia na rakiję skorzystamy
.
Formalności dobiegły więc końca. Ileś tam dni minęło i… w drogę
.