31.07.2013 – środa
Postanowiliśmy trochę się ruszyć i pojechać na zachwalaną na forum plażę Divna. Małe pakowanko, bo wiadomo krab, materace, pływaczki…… Udało nam się upchać do dwóch samochodów (+box) i jedziemy .
Tuż za Trpanj skręcamy w prawo i jedziemy, jedziemy ( trochę rośnie niepokój) .
Nagle…koniec asfaltu… Ale zawrócić też nie ma gdzie…
Jedziemy…Pojawił się znowu asfalt, parę zakrętów i pojawił się taki widoczek:
Dojeżdżamy, samochodów jak mrówków i oczywiście zakaz zatrzymywania. Mając gdzieś z tyle głowy napomnienie z forum, żeby jednak go przestrzegać, wyciągamy szybko nasze bambetle, panowie odjeżdżają w siną dal, żeby jednak gdzieś te auta postawić, a my z dzieciorami po schodach w dół obawiając się czy będzie gdzie rozłożyć nasze trzy namiociki .
Idziemy i już wiemy, że opowieści nie były przesadzone, piękna błękitna woda, przejrzysta, cudowna… i o dziwo, wcale nie tak dużo ludzi.
Rozkładamy się i zadowoleni oddajemy kontemplacji widoku, ciepła i lenistwa.
zdjęcia robione podczas trzech bytności, więc daty różne
jak widać na obrazkach, woda kryształ
Ponieważ co niektórzy nie potrafią siedzieć nic nie robiąc, popłynęli na wysepkę, wyciągnęli z wody coś takiego:
Odwiedziliśmy też polecaną knajpeczkę. Zjedliśmy frytki i oczywiście ribice ( czy jak to inni mówią gavuni, girice…Bocian, tu liczę na wymądrzanie się ). Podczas pierwszego pobytu ( byliśmy tam 3 razy) otrzymaliśmy potężną porcję i frytek i rybek. Podczas kolejnych niestety już na rybki się nie załapaliśmy, a frytki były jakieś takie coraz mniejsze….
Divna zrobiła na nas ogromne wrażenie, cisza, spokój, dużo miejsca na plaży mimo ogromnej ilości zaparkowanych pojazdów…
Jak odgrzebię resztę zdjęć, to wrzucę….
Spędziliśmy tam trzy niezapomniane dni…