Półwysep IstriaPo zjeździe z promu z wyspu Pag od miejscowości Prizna jechaliśmy magistralą adriatycką w
kierunku Rijeki. zaplanowaliśmy pobyt w Rovinju na półwyspie Istria. Jechało się przyjemnie,
choć na naszym pasie był największy ruch, zaczęła się fala powrotów z wakacji.
Po lewej stronie widzieliśmy wyspę KRK i zastanawialiśmy się czy tam nie poszukać noclegu.
Ponieważ godzina była młoda a ja nie byłem zmęczony jechaliśmy dalej, byle bliżej
zaplanowanych na dalszą część wakacji Włoch.
Do Rovinj zajechaliśmy wieczorem, mieliśmy problem ze znalezieniem noclegu, mieliśmy też
dziś oceniając śmieszną przygodę:
W Rovinj, blisko centrum zauważyłem wolny apartmen nad kawiarnią. Poszedłem się rozejrzeć i
dowiedzieć jaka cena. Właściciel, facet koło 30tki pokazał mi w sumie 3 apartamenty, wolne
(co dziwne, bo w centrum miasta była masa turystów i żadnych wolnych kwater). Wszystkie
pokoje śmierdziały, facet też był dziwny, cena 60 euro. Podziękowałem i udałem się do auta.
Wsiadam w auto, mówię żonie że szukamy dalej noclegu, patrzę w lusterko a tu facet leci do
nas. Odpaliłem auto i szybko odjechałem. Stwierdziliśmy, że upierdliwy i zapomnieliśmy o
nim...na 30 minut!
Objechalismy 2 campingi ale nie mieli wolnych bungalowów tylko miejsca na namiot,
widzieliśmy też camping naturystyczny, ale mieliśmy obawy jechać tam z dziećmi. A może żona
się bała że się naogladam starych niemek??
Wracamy do centrum Rovinj, stoimy na skrzyzowaniu na światłach, ktoś mi puka w szybę. Patrzę
i kto to? FACET OD APARTAMENTÓW na skuterku, z grzeczności otwieram okno, facet woła że cena
spadła do 35 euro, ja że nie, dziękuję, on że za 10 euro moge spac w aucie w jego garażu, ja
że nie i dziękuję, gość nie odpuszcza. Zielone światło i szpula, byle jak najdalej od niego.
Przestaje nam być śmieszno. Jedziemy dalej, zatrzymujemy się pod hotelem, jest wolne
miejsce, chce się zameldować..... patrzę a do parkingu dojeżdza.... SKUTER! Zaś ten gość,
macha reką. Tego było już dość! Wsiadamy w auto i wyjeżdzamy z Rovinja. Po pierwsze to
musiał być jakiś zbok, po drugie nawej jak nie zbok, to nie miałem gwarancji że rano nie
zobaczę auta z rysami od gwoździ (w przypadku wyboru hotelu). Na szczęście na wlocie do
Rovinj miałem upatrzony zajazd i tam pojechaliśmy. Jakieś 10 minut jazdy z prędkością
60km/h, nie było szans, żeby skuterman nas namierzył
Jak się później okazało nocleg był super i niewiele przekraczał wartość z zastęchłego
apartamentu zboczeńca. Rano się okazało, że to naprawdę ładne miejsce.
Rano pojechaliśmy do Puli, zobaczyć amfiteatr z czasów rzymskich.
Byliśmy o 9, więc udało się zaparkować pod samym amfiteatrem.
To bardzo ciekawy obiekt, doskonale zachowany. Fragment był wyczyszczony (karcherem??
)
żeby pokazac jak mury wyglądały w czasie jego świetności.
w podziemiach amfiteatru jest urządzone małe
muzeum, pokazujące urządzenia do wyciskania oleju z oliwek:
a tuż obok amfiteatru, w którym zginęło w paszach lwów zapewne wielu chrześcijan stał ładny
katolicki kościół
Istria może nie zachwyca nas jak Dalmacja, ale warto się tam choć raz wybrać.
kolejny dzień.... Włochy