KOTOR - CzarnogóraZnudzeni opalaniem zdecydowaliśmy, że wykorzystamy niedużą odległość i odwiedzimy Czarnogórę. Cel - Zatoka Kotorska i Kotor. W planach mieliśmy na ten rok również góry Durmitor, ale z racji upałów przełożyliśmy ten cel na któreś z następnych wakacji.
Mijamy Dubrovnik, jego zwiedzaliśmy w dzień już rok temu, teraz planujemy odwiedzić to miasto nocą.
Jedziemy dalej, mijamy Cavtat i lotnisko, dojeżdzamy do granicy. Tu kolejka i postój jakieś 20 minut. Zaczynamy się bać, bo w kierunku "powrotnym" na granicy stoi Audi na polskich tablicach, wszystko z niego wypakowane a 2 celników dokładnie szpera we wszystkich zakamarkach, celniczka sprawdza numery silnika? Kierowca nerwowy, blond pasażerka prawie zapłakana. Polaka w ten sposób?! Może narkotyki pies wyniuchał? A może Audi jednak nie należało do kierowcy?? Nie wiem. My wjeżdzamy do Czarnogóry. Zielona karta sprawdzana!
Przejeżadzamy przez Herceg-Novi i kierujemy się zatoką kotorską do Kotoru. Dla mnie Czarnogóra jest namiastką Chorwacji. Razi bałagan i chaos reklam przy ulicy jak w Polsce. Szału nie ma, widoki zaczynają się fajne dopiero jak się zbliżamy do wysokich i masywnych gór, po drodze mijamy kierunkowskaz na Sopot (serio!)
Dojeżdzamy do Kotoru, korki duże (jedna główna ulica), ruchem kierują policjanci, kierujemy się na duży parking i zaczynamy zwiedzanie. Miasto piękne!
nad miastem góruje mur obronny, widać kaplicę na wzgórzu
Oczywiście za chwilę wspinałem się wąskimi, starymi schodami na wzgórze. Koszt wejścia 3 euro, pokazałem bankton 50 euro, pan kasjer nie miał reszty więc wszedłem za darmo.
widok ze wzgórza świetny, wspinaczka przy takiej temperaturze jak poniżej na zdjęciu (autentyk z tego samego dnia) była rzeźnią ale jestem dumny bo dałem radę
przy wejściu na schody siedział tubylec ze swoim mini interesem, miską z lodem a w niej rózne wody mineralne, cole itd. 1 euro za flaszke.
Jemy i pijemy w centrum starówki, ceny niższe niz w Polsce, nie wspominając o przesadnych cenach w Chorwacji, zaliczamy targ, żona kupuje ser, który muszę "czuć" aż do powrotu do Orebica.
Wyjeżdzamy z Kotoru. Zaczepiony przez 2 czarnogórców i zapytany o wynik jutrzejszego meczu w Warsaw (był 5 września) odpowiadam, że wygra pewnie Czarnogóra
Kotor nam się bardzo podobał, ale nie ujął tak żeby chciało się tam jechać drugi raz.
Kierujemy się do przystani promowej, żeby oszczędzić czas i nie objeżdzać znów całej zatoki
koszt promu 4,5 euro, czas płynięcia około 10 minut - WARTO!
Po drodze robimy zakupy w supermarkecie, ceny dużo niższe niż w Chorwacji (o jakieś 40%) i porównywalne z Polską. Dojeżdzamy do granicy. Stoimi w kolejce dobre 1,5 godziny. Stoi się w ężyku pod górę, dopiero na górze do aut podchodził celnik i po sprawdzeniu paszportów, obywateli UE kierował do okienka ("polish left") dla szybkiej odprawy i wjechaliśmy do Chorwacji. Zaraz za przejściem granicznym,
przy zjeżdzie z górki stał patrol policji z radarem. Na szczęście zawsze jężdżę przepisowo
jest już ciemno a w planie jeszcze Dubrovnik, ale o tym w następnym odcinku...........