Peljeśac i Vis 2014 - zabawa w kotka i myszkę z AccuWeather

Katerina napisał(a):Ale że czytałaś i rekomendujesz, czy właśnie podjęłaś decyzję o zakupie?
Ciekawe co sądzisz, bo styl trochę specyficzny, dla mnie super

Zobaczyłam w Twojej relacji i podjęłam decyzje o zakupie. Książka jutro powinna być u mnie

Hehe, faktycznie, very hipstery

Książka, tak...parę rzeczy wyjaśniła, warto ją przeczytać, choć jest wyjątkowo zwięzła, przy jednym winie idzie przeczytać

Nie wiem czy trafiliście w końcu do samego Karuzy - jeśli nie, wiele nie straciliście, choć w sumie zatoczka urocza. Tyle, że jest tam i w okolicy parę chałup, więc o spokój niełatwo (chyba, że na skałach bliżej otwartego morza).

Katerina, przywołuję Cię do porządku, ja rozumiem że cycanie na balkonie i spacer są bardzo miłe ale nasza ciekawość do dalszej części imprezki w końcu powinna zostać zaspokojona!!

beatabm napisał(a):Katerina, przywołuję Cię do porządku, ja rozumiem że cycanie na balkonie i spacer są bardzo miłe ale nasza ciekawość do dalszej części imprezki w końcu powinna zostać zaspokojona!!

Tak się właśnie prowadzę od ostatniej śnieżycy Letnia aura mnie obezwładnia, leżę na tarasie i wmawiam sobie ,że jestem już w Cro.

Postaram się napisać ten ostatni odcinek(ufff..) może wieczorkiem

trzymamy za słowo

Katerina napisał(a): Letnia aura mnie obezwładnia, leżę na tarasie i wmawiam sobie ,że jestem już w Cro.

Witaj w klubie, u nas to samo - grzejemy tyłki na tarasie i już zaczynam czuć, że to prawie jak wakacje

CROnikiCROpka napisał(a):

Katerina napisał(a): Letnia aura mnie obezwładnia, leżę na tarasie i wmawiam sobie ,że jestem już w Cro.

Witaj w klubie, u nas to samo - grzejemy tyłki na tarasie i już zaczynam czuć, że to prawie jak wakacje

Grzanie grzaniem a gdzie obiecany ciąg dalszy relacji???

beatabm napisał(a):

CROnikiCROpka napisał(a):

Katerina napisał(a): Letnia aura mnie obezwładnia, leżę na tarasie i wmawiam sobie ,że jestem już w Cro.

Witaj w klubie, u nas to samo - grzejemy tyłki na tarasie i już zaczynam czuć, że to prawie jak wakacje

Grzanie grzaniem a gdzie obiecany ciąg dalszy relacji???

U mnie? Będzie, będzie. Muszę się zebrać w sobie

CROnikiCROpka napisał(a):
U mnie? Będzie, będzie. Muszę się zebrać w sobie

u Was obu, Katerina obiecała wczoraj

No dobra, dzisiaj zbiorę się w sobie..Wczoraj zrobiłam te steki z tuńczyka ...i padłam po zjedzeniu kolacji Wyszły super - na patelni grillowej, lekko różowe w środku ,do tego pasta z suszonych pomidorów, ajvar(blagi), i baby szpinak. Koniec skaaaliii

Dzisiaj tylko żurek, więc może coś napiszę

Tak to jest, jak się nie machnie relacji z marszu
Jak przyjdzie cieplejsza aura i wieczory zrobią się krótsze, do tego trzeba planować kolejne wakacje i czas się kurczy

Ja wiem ... Katerina zapomniała już co było potem i tak ściemnia nam tu teraz kolacyjkami, tarasikami

gusia-s napisał(a):Tak to jest, jak się nie machnie relacji z marszu
Jak przyjdzie cieplejsza aura i wieczory zrobią się krótsze, do tego trzeba planować kolejne wakacje i czas się kurczy

Ja wiem ... Katerina zapomniała już co było potem i tak ściemnia nam tu teraz kolacyjkami, tarasikami

Bo jak się tam impreza pod Jej oknem zaczęła to Ona z cycem na tarasie zasiadła i takie tego efekty

beatabm napisał(a):

gusia-s napisał(a):Tak to jest, jak się nie machnie relacji z marszu
Jak przyjdzie cieplejsza aura i wieczory zrobią się krótsze, do tego trzeba planować kolejne wakacje i czas się kurczy

Ja wiem ... Katerina zapomniała już co było potem i tak ściemnia nam tu teraz kolacyjkami, tarasikami

Bo jak się tam impreza pod Jej oknem zaczęła to Ona z cycem na tarasie zasiadła i takie tego efekty

Muszę zdjęcia przejrzeć, żeby ustalić fakty i chronologię

Ostatni odcinek relacji


Uroczystość ciągnęła się bardzo długo, bo ten przezabawny mistrz ceremonii to gaduła jakaś niesamowita.
A jugo zaczyna coraz bardziej sobie poczynać..









Nie tylko ja podglądam imprezę..ten letnik też zainteresowany - ale zadaszenia, ani winka nie ma biedak





Zaraz będzie tu pół miasteczka





Marriage sealed with a kiss






Podpływa jakaś łajba - czyżby tym uciekną na miesiąc miodowy..?





Nieee...to jacyś goście spóźnieni .

Życzeniom nie ma końca, a Panna Młoda toast piwkiem z puszki pociągnęła








Pan Młody oddalił się na długo wyczekiwaną fajeczkę..





No i moment przechwycenia bukietu...Ta pani w ciemnym ubraniu złapała





Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia grupowe...i...bateria w aparacie zdycha





No nic to, zanim tańce się rozkręcą to podładuję, myślę, ale nic z tego..

Towarzystwo ustawia się w szereg i wykonuje wymarsz ..w miasto, jak się potem okaże.


Jest koło 16tej, deszcz przestał padać, ale my się nie nadajemy na wyprawę do uvali Mala Travna z oczywistych względów...
Cóż, Senko Karuza i jego slow food poczekają na nas rok chyba?

To nasz ostatni wieczór, my mocno rozochoceni na przygodę jakąś, więc ruszamy śladem wesela do "centrum".

Grupę weselną lokalizujemy na pięterku jednej z knajpek na rivie - niedaleko Komuny(wieży).Jedzą obiad, jak mniemam.
Natomiast prawdziwa komuna hippisowsko-hipsterska przewija się falami przez miasteczko z racji trwającego tu wciąż Goulash Disco Festival.Hmmm..Po spożyciu regenerującego bijelo vino z wodą, postanawiam udać się jednak nad plażę Kamenice i podpatrzeć to wydarzenie.

Jako,że nie mamy biletów, możemy rzucić okiem z góry ze skarpy na kolorowy, porozbierany tłum młodzieży, posłuchać chwilę transowo - etnicznych rytmów i wrócić na rivę, by kontynuować pożegnanie z Komiżą.


Te zdjęcia z Goulashu są z netu, bardziej roznegliżowane sceny można sobie wyobrazić.





Gdy wracamy .do miasteczka jest już niemal całkiem ciemno - wszak to wrzesień.

Ale tu dzisiaj tłumnie!

W jednym z barów dostrzegamy grupę muzyków...Toż to nasza orkiestra, która tak wspaniale nam przygrywała na promie, gdy płynęliśmy na Vis .Okazuje się ,że byli tu cały ten czas zakwaterowani w jedynym hotelu w Komiży, a dzisiaj dają pożegnalny koncert promenadowy.Wyglądają jednak bardziej dostojnie niż na statku - bo w mundurach. (zdjęcia kiepskie, bo ja już nie panowałam nad sprzętem )







Mestna Godba Kamnik ze Słowenii przyjechała gościnnie do lokalnej orkiestry z Visu.Po tym wydarzeniu pozostała na rivie jakaś tabliczka pamiątkowa...Zagrali jakieś standardy typu Abba i Summertime, parę wojskowych, czy też marynarskich kawałków, a cheerleaderki odtańczyły swoje..






Te marne foty to tak tylko wrzuciłam, aby z grubsza klimat oddać.

Z muzyką do Visu wpłynęliśmy i muzyka żegna nas w ten ostatni wieczór...łza się w oku zakręciła


Pomni na fakt,że nasz prom odpływa nazajutrz o 5.30 rano (następny dopiero o 15.30) udajemy się na paking i spoczynek..
A pod balkonem...impreza w toku - wesele wróciło do swojego garażu

No to my sobie nie pośpimy


Jesteśmy jednak mile zaskoczeni ,bo o 22ej muzyka jest mocno przyciszona, a weselnicy bardzo kulturalnie,bez ekscesów kontynuują posiedzenie.


Ostatni raz kołysze mnie do snu szum viskich fal i chrobot kamyczków pod balkonem.

I ten piękny kawałek





Pobudka o 3.30, pół godziny na wtarganie bagażu pod górę na parking i 20 min na pokonanie serpentyny i drogi do Visu.Petar już czeka, zakup biletów i załadunek bez przeszkód.


Wschód słońca na promie - zapowiada się piękna pogoda..a nas tam już nie ma










Tak żal było wracać prosto do domu , że po przybiciu do Splitu postanowiliśmy jeszcze o dzień przedłużyć ten urlop.
Ale krótki opis tej ekstrawagancji, jak też równie krótkie podsumowanie zamieszczę już innym razem

Czyżbyście zostali na noc w Splicie?

Zawsze żal wyjeżdżać, ale jedna wakacyjna przygoda się kończy, aby mogła się zacząć kolejna