Nasyceni widoczkami ,musimy nasycić również nasze żołądki.
Przysiadamy w jednej z ribljich knajp na rivie. Hmm, dawno nie jadłam kalmara..Całe 5 dni
Zamawiamy lignje na żaru, z blitvą oczywiście, oraz hobotniczkę, którą tu podają w postaci ciepłej potrawki w sosie pomidorowym, ..całkiem fajne to. Za to kalmar- guma
No, ale mają za to wifi
Dodatkowo zdobywamy cenną wiedzę - z menu przetłumaczonego na polski nareszcie dowiaduję się, że blitva to w naszym języku ojczystym BURAK LIĆIASTY, a langustyny to HOMARCE

Człowiek całe życie się uczy.
Idziemy dalej poznawać Komiżę.
10 metrów od naszego lokum znajduje się zakład fryzjersko - golarski, jednoosobowy personel - całkiem młody koleś w bandanie na głowie, wyglądający jakby właśnie był świeżo po clubbingu ma imponujące obłożenie , jeśli chodzi o klientow. Przechodziliśmy obok parę razy dziennie, a on do późnej nocy nieustannie strzygł lub golił..poza godzinami sjesty, kiedy to zakład był zamknięty. Hmm, ciekawy pomysł, jak można zarabiać na Visie. To jedyny zakład w Komiży, w mieście Vis nie zarejestrowalam..Na drzwiach wywiesil zdjęcia co bardziej znanych osobistości,które zaszczyciły salon, między innymi Johna Malkovicha. Jastożera też się nim chwali..
Może kiedyś zaryzykuję i dam się Zokiemu ostrzyć
No dobrze, skoro wspomniałam Jastożerę, to trzeba ją obejrzeć i przymierzyć się do jastoga..
Lokal ten jest dokładnie vis a vis

naszego apartmana, codziennie wieczorem hordy Anglików stacjonujących na jachtach(również vis a vis naszej kwaterki) przesiadają się na pontony i wpływają do restauracji prosto z morza, a z komina się dymi i dymi do późnych godzin nocnych

To właśnie pod tym stolikiem w łuku wpływają pontony i łodzie homarożerców.
Również przy tym stoliku zjemy w końcu homara...ale nie w trakcie tych wakacji...dopiero w 2015
Ale na razie idziemy obejrzeć lokal i sprawdzić ceny.
Rozczarowanie - na drzwiach info, że otwarte od 18tej, a jest dopiero 16ta...
"Niechcący" naciskam jednak klamkę i...bingo

wchodzimy.
W środku nie ma nikogo, tym lepiej, zwiedzamy spokojnie zupełnie pustą knajpę o wystroju rustykalno graciarnianym..
Cena za 1 kilogram homara - tak, tak proszę Państwa - jedyne 900 kuników
Obok jest druga restauracja,już nie tak słynna.Porównujemy: 800Kn ,o ile dobrze pamiętam.
Cóż, darujemy sobie chyba, nasze wyczyny na Peljeścu i koszt obecnej kwaterki komiskiej nie pozwoliły na ten luksus
Ale..

po powrocie do Polski założyłam w tajemnicy sekretne konto "JASTOG" i przez cały rok coś tam wrzucałam od czasu do czasu, tak, że we wrześniu 2015 miałam uzbieraną niezłą sumkę na homary
Oto parę fotek z Jastożery 2015, okazało się, że całkowicie zmieniła wystrój

Homar z rusztu był przepyszny, ale cóż...było go po prostu mało w tej skorupie

Chociaż wzięliśmy po jednym na głowę
To jeszcze zdjęcia naszego stolika i widoku ,który się przed nim roztaczał.
Czy było warto? Warto było
