Wyjazd na ostrygi do Draće i po winka do Potomje trochę się nie udał. Może sutra ujutro?
W pamięci u mnie jest zeszłoroczny wypad do Potomje. Cel: degustacja dóbr Bachusa.
Ponieważ teren nieznany a informacje o miejscowych wytwórniach szczątkowe, rozpoczęliśmy zgodnie z zasadą pierwszeństwa z prawej strony.
Tutaj lepiej się nie zapuszczać. Widoki za dziurą grożą migotaniem komór.
Każdy reaguje na swój sposób
Kontynuując poszukiwania dotarliśmy w te oto miejsce:
Jakieś Cefałki.
W wolnym tłumaczeniu Sławka:
"Moje winko wypite nad morzem. Nie ściora, nie zrzuci z łóżka, nie zgnoi...."
Po korekcie, w skrócie:
".. nasze winnice uprawiane są w sposób naturalny, bez nawożenia sztucznym azotem. Możliwe, że jedyne w Europie do samoobsługowej degustacji".
No to pędem do źródełka. Jest
.
Wyschło
.
Tu pojawiła się pan i gestem zaprosił nas do środka.
Szeroki asortyment od młodych winek, przez dojrzałe, travarice i rakije owocowe. Wszystko w zasięgu ręki.
Maslinowo ulje. Atest nadaje syn Indijana.
Tu muszę zaznaczyć, że była to najlepsza oliwa z oliwek jaką mieliśmy okazję próbować w HR.
Po opuszczeniu Indijana udaliśmy się do kolejnej widocznej winowytwórni.
Należy ona do rodziny Matuśko.
Też będę miał takie.....kiedyś
Wina bardzo dobre (może nie aż tak dobre jak u Indijana) szczególnie Dingać.
Po opuszczeniu Matuśków, kontynuowanie wycieczki przestało mieć sens, bo miejsca w bagażniku na dary Bachusa zabrakło a ostrość widzenia zmniejszała się w tempie 1 dioptrii/min.
W śpiewie i okrzykach sprzeciwu naszych pociech (przeciw naszym umiejętnościom wokalnym) udaliśmy się w drogę powrotną.