Dziwi drogich forumowiczów pewnie moje przesiadywanie przed kompem w HR, ale:
Po primo: obiecałem, że cosik spłodzę
Po drugo: temperatura na zewnątrz grozi szybkim wytopieniem zapasu pewnych substancji niezbędnych w okresie dużych mrozów w kraju nad Wisłą.
Teraz (z pewną troską) zdradzę super zaj..tą plażę, którą odkrył dla nas nasz gospodarz Petar. Pewnej jak zwykle pogodnej nocy w atmosferze ogólnego szczęścia wspomaganego naszą starą (o poranku okazało się, że chyba była nieco młodsza niż by się wydawało) - Rakiją. Po osiągnięciu 3 stopnia (tzw. odwagi) ruszyliśmy w kierunku Uvali. Mesiu beczka w drifcie dowiózł nas na miejsce i mimo pogorszonego widzenia oraz panujących mroków at midnight poczuliśmy to coś.
Sławek krótko: ku..wa przyjeżdżamy tu jutro! Ja nieco już skruszały: No!
Stało się może nie tak dokładnie jak wyżej stwierdziliśmy (because the day after tomorrow). Ruszyliśmy z rodzinami w kierunku Uvali Duby. Znajduje się ona kilka km przed Loviśte. Na mapach nie ma drogi dojazdowej, ale oświadczam, że jest. W trudzie i znoju wybudowała ją rodzina Petara. Covec pewnie wcześniej by tu wymiękł niż przy budowie A2.
Na początku droga przebiega między płotkami z kamieni
Życie bez emocji to nie życie. Zapewniam, że w drodze do plaży ich nie zabraknie. Moja M. wcześniej doświadczona dojazdami do "ciekawych plaż", krótko zapytała czy bezpiecznie? Ja- oczywiście! żadnych przepaści z obu stron góra a my w dolinie. A tu....!?
Trzęsąca ręką robimy zdjęcia (ach ta Rakija!)
Przez pewien czas zastanawiałem się, którą drogą wiózł nas Petar? Szczęściem dla mnie po osiągnięciu celu przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie dla mnie jak i naszych żonów
Na plaży znajduje się konoba należąca do rodziny siostry Petara.
Oferta szeroka od mięsiwa przez ryby do owoców morza. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pan podchodzi i pyta się na którą godzinę świeżą rybkę. Świeżą-to na już!. Odpowiedź OK! Po czym widzę wędkę w dłoni jednego z kucharów i do łódki. Za około 0,5h wraca z rybkami i przygotowuje ofertę z pełną wizualizacją produktu do skonsumowania.
Zaskoczenie - to jest to słowo, które najlepiej pasuje do stanu w jaki wprowadził mnie oferent ofiary, którą z największą przyjemnością skonsumowałem.
Ostrygi schodziły jak świeże bułeczki.
A jagnięcina z pyrami miodzio!
Przerywam na krótką chwilę, bo członkowie rodziny się buntują
Dowidjenija.