Anna Maria (nie-Jopek)...czyli prawie jakby podryw.
No więc ciągniemy dalej tę opowieść o Pagu na opag...
Anna Maria....
Dzisiaj będzie o czymś całkiem innym, nie związanym z wakacjami a jednocześnie jak najbardziej związanym. Trochę nietypowo.
Przeogromna większość z was opisując swoje wakacje wspomina Chorwatów. Gospodarzy, znajomych, sprzedawców itp.
Piliście z nimi rakiję, piwko, gadaliście o Polsce, wakacjach, cenach itd.
Wasi rozmówcy mają po 30, 40, 50 czy więcej lat.
Ale to wszystko jest jakieś takie typowe, oczywiste i już znane.
Ja postanowiłem zrobić coś zupełnie innego.
Mianowicie postanowiłem wyszukać sobie kogoś z młodego pokolenia (np. jakąś ładną, młodą Chorwatkę) i zapoznać trochę. Porozmawiać, dowiedzieć się co myśli i jak żyje młode pokolenie Chorwatów.
Dotychczas też poznawałem starsze osoby, od średnio posuniętych w latach do zamyślonych stareńkich babiciek (które darzę wyjątkową sympatią).
Tym razem miało i musiało być inaczej.
Powód?
Niestety, jak ktoś myślał, że chodziło o prawdziwy podryw- tudzież uwiedzenie- to się myli!
Najważniejszym powodem tego planu była ciekawość. Ciekawość ludzi, ich życia i poglądów oraz opinii.
Drugim: skompletowanie przedziału wiekowego poznanych tubylców- dotąd nigdy nie miałem okazji pogadać więcej z przedstawicielami młodego pokolenia tego młodego przecież jeszcze kraju (mówiąc o tożsamości narodowej mamy na myśli wprawdzie ich historyczne konotacje, ale jakby nie patrzeć, to państwo Chorwacja istnieje od niedawna....).
A był jeszcze trzeci powód....
Ubarwienie tego nudnego dla mnie trochę pobytu- w końcu siedzenie na d... prawie 2 tygodnie w jednym miejscu działa na mnie na wakacjach może nie tak jak zimowe odosobnienie podziałało na Jacka Torrance'a w klasycznym filmie grozy "Lśnienie", ale jednak trochę zabójczo oddziałuje na moje przekonania odnośnie "aktywnych wakacji"....
Korzyści miały być dwie.
Poznanie młodej i ładnej dziewczyny zawsze budzi wszelkie zmysły i ożywia umysł u normalnego, zdrowego faceta....
Ale jako że przedkładałem w tym wypadku wartości intelektualne ponad cielesne, więc celem nadrzędnym były rozmowy (nie wiem czy w toku, czy nie, ale w każdym razie rozmowy... o: chyba takie "na prawie każdy temat"...) i zdobycie innych niż dotąd wiadomości.
Uznałem, że najlepiej będzie gdy wyszukam sobie osobę nieprzeciętną, wyróżniającą się czymś i naprawdę inteligentną, obytą oraz....rozmowną.
I był jeszcze jeden warunek. Miała to być osoba raczej nie z tej małej dziury zwanej Kośljun, ale dobrze znająca kraj, obyczaje, życie i mająca jakieś pojęcie o Europie unijnej- do której Chorwacja przecież aspiruje...
Krótko mówiąc, nie interesowały mnie gadki o kursie Euro, o zarobkach w czasie sezonu i o cenach Karlovaćka...
Jako że z reguły w sprawach uważanych przeze mnie za ważne dla samego siebie mam dobrą rękę i sporo szczęścia, które wyraźnie mi sprzyja w wyszukiwaniu tzw. właściwych ludzi, więc uznałem, że skoro do Kośljuna przyjeżdżają ci ze stolicy mający tu "dacze", to najlepiej by było, jakby to był ktoś z nich....A jeszcze lepiej, jakby to była jednak jakaś ładna dziewoja....
Zawsze to milej się wspomina poznanie na wakacjach kobiety niż pogadanie z facetem.
Los okazał się nad wyraz łaskawy...
A oko i "nos" nad wyraz dobre.
Przychodzili tam na tę mikro plażę różni ludzie. Niektórzy codziennie i o tych samych porach. W największy upał uciekali do domu, w cień, a do południa lub po południu korzystali ze słońca i wody.
Dość szybko zauważyłem, że parę młodych osób powtarza ten schemat i jednocześnie zawsze przychodzi w takim samym "zestawie osobowym".
Byli zbyt młodzi, aby samemu być na wczasach i zawsze przychodzili sami- bez dorosłych. A więc albo miejscowi, albo....tamci- stolicowcy!
Intuicja podpowiadała mi, że to drugie.
Zachowaniem nie pasowali jakoś do tej małej osady rybackiej, do tej zapyziałej, nudnej dziury z jednym sklepikiem i małym zapyziałym kampem...
W krótkim czasie wyłowiłem z tego całego towarzystwa 3 osoby. Parę dziewczyn- takich papużek nierozłączek i jeszcze jedną osobę- młodą dziewczynę o wyróżniającej się urodzie i szczególnym głosie, która od czasu przychodziła lub przechodziła w towarzystwie bardzo młodego chłopaka- swego kolegi.
Czasami jest tak, że przyglądając się komuś w poszukiwaniu określonej cechy lub cech, mamy silne przeczucie, że spotykamy właściwą osobę.
Uważna obserwacja i analiza zachowania takiej osoby daje nam odpowiedź czy trafiliśmy dobrze czy nie bardzo.
Papużki okazały się niezbyt poważne i zapewne miały pstro w głowach.
Ale ta dziewczyna o wybitnej jak na Chorwację (dotąd miałem niezbyt silne przekonanie o urodzie Chorwatek...) urodzie miała jeszcze coś poza urodą. Mianowicie mądrą buzię, ba: inteligencję wypisaną na twarzy, która sprawiała, że pomimo młodego wieku, musiała umieć rozmawiać na poziomie.
A o to właśnie chodziło.... i o znajomość języków też.
Wygląda na to, że mamy do czynienia (albo raczej, ze dopiero będę miał....) z kimś idealnie pasującym do naszych założeń- pomyślałem.
Nieprzeparty ale dyskretny czar urody jaki ta dziewczyna roztaczała a także ów bardzo nietypowy u kobiet dość niski i silny głos sprawił, że postawiłem właśnie na nią.
A że nasze ścieżki kilkakrotnie krzyżowały się i na brzegu i w wodzie, potem patrzyliśmy przelotnie sobie w oczy, więc... musiało szybko przyjść do zaczątku poznania i rozmowy.
I przyszło.
Anna Maria...
Czyż mogło być piękniejsze połączenie imion dla tej wyjątkowej dziewczyny??? Poezja.
Właściwie to nie byłem pewien czy zamiast zagadywać i rozmawiać nie wyjąć aparatu i nie zrobić jej po prostu ładnych zdjęć, bo aż kusiło ją uwiecznić. Piękno kusi obiektyw, ale "mądre piękno kusi podwójnie".
Jej wyjątkowość nie była tylko moim pobożnym życzeniem ani domniemaniem. Szybko potwierdziła to takimi argumentami, że zapewne zrobiłem spore oczy....
Język niemiecki- perfekcyjny. Angielski- biegły. Kilkanaście lat mieszkała w Niemczech.... Oczytana, inteligentna, mająca o wszystkim jakieś zdanie, umiejąca ładnie i mądrze mówić....
WOW!!!
I TYLKO 16 LAT!
Czyż mogłem sobie wymyślić lepszego rozmówcę?
No niestety, tylko 16....(za młoda jak dla mnie na podryw).
Ale ja tu w innej roli jestem, więc.... w tym momencie poczułem, że trafiłem w setkę!
A poznaliśmy się pewnego pięknego, ciepłego wieczora w świetle księżyca, gdy ja wyszedłem z wody, a ona siedziała rozmawiając z tym swoim kolegą (Vas(c)lav czy jakoś tak).
Anna Maria była bardzo rozmowna, więc rozgadaliśmy się na dobre. Vaslav nam też towarzyszył i był to również naprawdę inteligentny chłopak, umiejący bardzo mądrze powiedzieć co myśli.
Zresztą, czy mogło być inaczej, skoro oboje spełniali w zasadzie wszystkie kryteria jakie sobie postawiłem za cel?
Byli oczywiście z Zagrzebia. Dzieci przedstawicieli klasy średniej, ludzi majętnych ale wykształconych i obytych- nie jakichś buraków a'la Samoobrona...
Naprawdę na wysokim poziomie.
I to właśnie od nich dowiedziałem się wielu ciekawych dla mnie rzeczy.
Ale o tym w kolejnym odcinku....