PodsumowaniePunktem wyjścia niech będą te podniesione kwestie:
Najczesciej slyszalam narzekania, ze miasto jest strasznie brudne, zaniedbane, z legowiskami bezdomnych na kazdym kroku i mocno odbiega od romantycznego wizerunku znanego z pocztowek czy filmow. Ze Paryzanie sa wyjatkowo niemili, opryskliwi i niegrzeczni. Ze obsluga w kawiarni czy restauracji uwlacza podstawowym zasadom kultury i to nawet gdy zamawiasz po francusku. Ze po bilety do glownych atrakcji stoi sie nawet po 3 godziny (to akurat tak jak we wszystkich obleganych turystycznie miastach). A za to wszystko trzeba zaplacic duuuzo wiecej niz w innych europejskich stolicach, co daje marny stosunek jakosci do ceny.
Jedna osoba narzekala tez, ze w Luwrze smierdzi
W dwoch slowach: overpriced and overrated.
- nie natknęliśmy się na miejsca, które byłyby wyjątkowo brudne, czy z legowiskami dla bezdomnych. Wiecie, co pewno nie znaczy że ich nie ma ... W sumie po mieście pokręciliśmy się sporo, dużo godzin spędziliśmy w metrze. Jasne, w metrze czasem śmierdzi, czasem widać miejsca gdzie ktoś oddał mocz ... Ale nie odbiega to od tego o widzieliśmy np w Londynie. Nie stoją np. na ulicach całe stery worków ze śmieciami, czy wręcz stert bez śmieci, jaki w Londynie da się zobaczyć bez zbytniego szukania ...
Uważam osobiście, że Paryż nie jest jakimś brudnym miastem. Co nie znaczy, ze pewno takie miejsca są. Widać dobrze, że się na nie nie natknęliśmy
A propos smrodu w Luwrze, nie byliśmy we wnątrz, to nie wypowiadam się. Ale jak ktoś sika w róg domu przez ileś wieków, to musi śmierdzieć
- uprzejmość Paryżan - oprócz jednej nie jakoś strasznie nie miłej sytuacji, opisywanej przeze mnie w Wersalu, nie natknęliśmy się na żadną niesympatyczną reakcję. Wiele razy pytaliśmy o drogę, w knajpkach zamawialiśmy jedzenie, w sklepach robiło się zakupy - jasne, angielski jest "nieznany"
Ale zawsze miło mniej bądź bardzie gestykulując się dogadaliśmy bez fochów ze strony Paryżan. Kiedyś będąc w metrze, zatrzymał się na stacji i nie ruszał skład. Spytałem faceta z książką o co chodzi, odpowiedział, że komunikaty mówią, że jest chwilowa awaria i skład ruszy za około 10 minut. Po angielsku. Da się
Więc nie potwierdzę ich nieuprzejmości.
- zamawianie w knajpach - te okazje co mieliśmy, miło, uprzejmie, nie wiem, może rodzina z dziećmi wzbudza inne reakcje niż samotne osoby, czy pary ... Taki przykład, byłem kiedyś rano w Carrefourze, chciałem kupić bagietki na śniadanie. Widziałem, ze właśnie przywieźli świeże, ale nie było ich jeszcze na sklepie. Spytałem sprzedawcę czy może dałoby się kupić. Dało i to bez problemu. Może robi trochę różnicę, kiedyś człowiek uczył się francuskiego i parę słów czy zwrotów kojarzy i to może sprawia, że jest inna reakcja ...
- zakup biletów - tak, jak się nie kupi wcześniej w necie, stoi się w długich kolejkach. My jak pisałem mieliśmy wszystko wcześniej nabyte, ale widzieliśmy spore kolejki do największych atrakcji. Ale to faktycznie jest chyba "normą" ...
- ceny - tak, jest drogo. To nawet nie chodzi o przeliczanie na złotówki, bo tak się nie robi będąc gdzie indziej. Taka waluta danego kraju, takie ceny i tyle. Albo mnie na coś stać, albo nie. Kropka. Ale faktycznie jest drogo. Np. gałka lodów 3 EUR, w Włoszech czy Hiszpanii są inne ceny (ale to będą inne relacje
)
Ale ... Żona np. zapomniała tuszu do rzęs zabrać ze sobą, kupiliśmy za 10 EUR porządną maskarę ... to chyba podobnie, albo taniej niż w PL ... Metro relatywnie tańsze niż w Londynie. Generalnie myślę, że ceny są wyższe niż przeciętna europejska, ale przecież jesteśmy w Paryżu ... c'mon
I takie moje obserwacje ... Padł mit kobiety francuskiej ... Jakoś tak jechałem z nadzieją, na pooglądanie na ulicach tych owianych mitem paryżanek, pięknie ubranych ... Yyyy, eeee .... no nie, ani jednej ... Zwykłe, przeciętnie ubrane. Tak, polki są najpiękniejsze
Niewątpliwą rzeczą jakiej "obawiałem" się było bezpieczeństwo (byliśmy tydzień po wyborach prezydenckich - spora szansa zamieszek, czy po tragicznych zamachach terrorystycznych). Niesamowite doświadczenie - spokój. Masy ludzi, każdego koloru skóry. Będąc tam, w środku, nie czuje się tej obawy przed "czymś". Tak, to może być właśnie złudne ... Ale to naprawdę ciekawe, że nie czuję się tej atmosfery, że na każdym kroku coś się może wydarzyć. Pewno psychice pomagają wszech obecni policjanci patrolujący miasto. Nie wiem właściwie jak to wytłumaczyć, jest spokojnie, ma się wrażenie bezpieczeństwa.
Jeszcze kwestia - nazwijmy to "uchodźców". Tak jak wspomniałem, ani jednego nie widzieliśmy leżącego na kartonach na ulicy. Jedyne ich zatrzęsienie, to Pola Marsowe koło wieży Eiffla. Siedząc wielokrotnie na trawie jak Paryżanie, i chłonąc atmosferę miejsca i obserwujac ludzi, trzeba się dosłownie "odganiać" od natrętnych sprzedawców, wszelkiej maści dziadostwa chińskiego, które czarnoskórzy ludzie sprzedają. To pewno taki symboliczny obraz dzisiejszej Europy, ale nie wchodze w politykę
Paryż ? Warto. Bez sensu jest gadanie, że nie warto. Jak każde miejsce ma swoje zady i walety. Taki świat. Ale widok kultowych czy ważnych miejsc jest zdecydowanie ważniejsze niż jakieś niedogodności.
pozdrawiam, Michał