Dzień kolejny
Zaczynamy dość wcześnie, pobudka przed ósmą rano, rajd do piekarni po świeże pieczywko (jak ja uwielbiam ten zapach w piekarni o poranku), śniadanko + kawka na tarasie:
Pogoda jest idealna, po wczorajszych chmurach ani śladu.
Prowadząc baczną obserwację, leniwie popijając poranną kawusię, zauważam zwiększającą się ilość człowieków na schodkach zmierzających w stronę promenady.
Aha, to już ostatni gwizdek by znaleźć na plaży jakiś wolny skrawek dla naszej gromadki
Pierwszy kończę śniadanko, zabieram nasz namiocik plażowy, kilka ręczników, chłopaki biorą materace i lecimy walczyć o kawałek lądu dla nas
Dzisiaj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy lecieć taki kawał drogi na Punta Rata, więc tym razem biwakujemy na plaży przy marinie Soline.
Nie jest ona tak ładna jak Punta Rata, ale ma swoje plusy: blisko do restauracji, sklepu (po zimne Karlovaćko), toalety, ma prysznice i również jest częściowo zacieniona (te miejscówki wywalczyć najtrudniej
).
Wady: Bardzo wąska, bliskość mariny - ciągle cosik obok przepływa, ale mi to osobiście nie przeszkadza, dużo ludzi, bywały momenty, że leżał ręcznik przy ręczniku
.
Plaża przy marinie:
Nasz kawałek tej plaży:
Widok w drugą stronę (fotka z innego dnia
):
Jako, że jesteśmy raczej z gatunku "leniwiec pospolity" dziś cały dzień leżymy bykiem na plaży z przerwami na rajdy po jedzonko.
Latorośl szaleje w najlepsze:
Dzień upłynął nam bardzo leniwie pod znakiem słońca, chłodnego morza oraz orzeźwiającego chmielowego nektaru
:
Wieczorem zamarzyło się nam wypicie butelki wina nad brzegiem morza.
Sceneria nocnego wybrzeża Riviery Makarskiej jest niesamowita, a wino w takim miejscu smakuje wyśmienicie. Dzieciaki w międzyczasie urządziły sobie konkurs w rzucaniu kamieniami do wody więc miałem trochę czasu na stuknięcie kilku fotek:
Winko skończyło się bardzo szybko, a my upojeni widokiem nocnego Jadranu w dobrych humorach udaliśmy się w stronę apartamentu.
Zbliżając się do centrum dzielnicy Soline udało mi się strzelić mój ulubiony kadr z cro.
Nie jest to fotka jakaś szczególnie dobra technicznie, ale w moim sercu oddaje całe piękno wieczorów jakie było nam dane spędzić w Breli.
Ach jak ja bym bardzo chciał tam wrócić, poczuć zapach lawendy, usłyszeć granie cykad lawirując bez celu całą długością promenady...
Moje ulubione foto:
A więc zleciał kolejny piękny dzień, dziękuję wszystkim forumowiczom za przychylne komentarze, za waszą obecność. Jutro kolejny odcinek.