Dzień 6 – 4.07.2019Rano wybieramy się do Dobszyńskiej Jaskini Lodowej. Jaskinia mieści się za miejscowością Stratena, a trasa do niej
znów, tak jak początkowy odcinek wczoraj, składa się z wielu serpentyn
. Mąż na szczęście nie skarży się, cierpliwie jedzie.
Na parking (chyba ok 3 euro) wjeżdżamy parę minut przed dziesiątą, a wejścia do jaskini są o pełnych
godzinach, więc nie zdążymy na najbliższe wejście
. Mimo że sprawdzałam wcześniej na mapie gdzie jest położona
jaskinia, nie pomyślałam że dojście zajmie więcej niż 5 minut. Chyba jednak jestem mało spostrzegawcza
. Droga
wiedzie przez las pod górę i zajmuje około 15 minut. Co my tam będziemy robić do jedenastej?
Na górze oprócz biletów można kupić pocztówki, pamiątki oraz napoje z automatu. Ceny tym razem nie były zaskoczeniem, zgadzały się z informacją w internecie (24 euro za 2+2). Jako że w jaskini nie można robić zdjęć (chyba że zapłaci się haracz
) kupujemy też pocztówki z widokami z jaskini. Pocieszam się, że i tak żadne porządne zdjęcie nie wyszłoby mi po ciemku i w przelocie
.
W międzyczasie zbiera się większa grupa zwiedzających więc załapiemy się na dodatkowe wejście o 10.30
.
Przed wejściem należy założyć kurtki, ponieważ wewnątrz panuje lekki mróz.
Ostatnie dozwolone zdjęcie.
Po korytarzach jaskini oprowadza nas dwóch chłopaków. Jest pięknie i tajemniczo. Zaprezentuję więc kupioną kartkę, żeby to pokazać
.
W drodze powrotnej oglądamy jeszcze pamiątki w budkach na samym dole.
Wycieczka była krótka, bo planujemy na popołudnie jeszcze jeden wypad.
A z pewnością to byłoby warte zobaczenia.