Wita nas kolejny dzień – dziś na wieczór planujemy dla naszych dziewczynek niespodziankę.
Jaką i czy w ogóle ona się uda – przeczytacie już za chwilkę.
Pamiętacie koniki polskie?
Te z Popielna?
Pisałam że żyją też swobodnie na półwyspie należącym do rezerwatu.
Postanawiamy podpłynąć w ich kierunku, może uda się je spotkać? Dziewczynki jako wielbicielki koni byłyby szczęśliwe.
Nic im nie mówiąc prosto z kanałów kierujemy się do.....Mikołajek oczywiście.
Znowu siłownia.
Wszak most, maszt trzeba położyć i postawić.
Jednak zanim to uczynimy musimy zapłynąć do sklepu na jakieś zakupy – zapasy nam się kończą.
Wiemy już że przed mostem po lewej stronie jest coś a’la kawałek plaży i stamtąd 100 metrów do sklepu.
To co robimy?
Tradycyjnie, sztrandujemy się na plażę.
Rozpęd, miecz góra, ster góra i ....stoimy.
Kapitan pomaga mi zejść na ląd i wędruję do sklepu.
On w tym czasie z pomocą Ewy odwraca Paparapę rufą do brzegu.
Wracam z pełnymi siatkami i spływamy.
Maszt dół, most, maszt góra.
Ewa ćwiczy mięśnie.
A potem na chwilę zatrzymujemy się w Mikołajkach przy hotelu Ptasia Osada aby umówić się na jutro i płyniemy w dół mapy w stronę jeziora Bełdany.
Po lewej mijamy wejście na Śniardwy.
Paparapa leniwie kołysze się na falach, prawie cały ten rejs był jak dotąd bardzo wietrzny więc wszyscy cieszymy się chwilą pięknej pogody i spokojnym płynięciem.
Jest już dość późne popołudnie gdy rzucamy kotwicę na cyplu na Bełdanach.
Dziewczynki ciągle nie wiedza o niespodziance.
Ciekawe czy uda się spotkać koniki....
Temperatura powietrza zachęca młodzież do spacerów po wodzie.
Oczywiście jak to na Mazurach zawsze bywa – przypływają sępy.
Ewa walczy z jakimś wielkim pniem
Ania zbiera kamienie
A potem....
Właśnie, cóż robić potem?
Oczywiście....ryby...
Czy im się to nigdy nie znudzi?????