Pod mostem pojawia się...... pływający kiosk.
Gliździarz coś złapał, oczywiście rybka szybko zostaje wrzucona do wody.
W pewnej chwili patrzymy jak obok nas cumuje jachcik.
Na nim niestety...gromada dzieciaków, szkółka żeglarska.
Po niej podchodzi druga i trzecia ....... i kolejna....i jeszcze jedna........
Oczy robią mi się okrągłe



Już widzę te rozwrzeszczane dzieciaki w nocy, słyszę hałas nie pozwalający nam spać



Sugeruję abyśmy zmienili miejsce noclegu.
Jednak od Kapitana słyszę: zaczekaj, daj mi chwilę.
Poszedł do dzieciaków i wywiązał się dialog:
- skąd dziś przypłynęliście?
- z Giżycka
- i jak na Niegocinie?
- Oj, ciężko, ciężko... mocno wiało...
Aha, czyli nie ma co się martwić.

Dzieciaki wykończone, szybko popadają
Te kilkadziesiąt osób posnęło szybciej.....niż nasze dziewczynki


Rozpadało się, na szczęście nie na długo.
Po deszczu pojawili się nam kolejni sąsiedzi.
Tym razem trzech panów z Czech.
I już po zmroku, z tymi Czechami spędziliśmy wspaniały wieczór przy gitarze, śpiewie, na nocnych żeglarzy rozmowach......