Opisane poniżej działania nie mają co prawda bezpośredniego związku z pandemią, ale pokazują jak bardzo pikuje liczba turystów po krachu wakacyjnym w roku 2020. Chyba dla każdego jest również oczywiste, że część obostrzeń zostanie z nami chyba na zawsze, choćby maseczki. Nawet jeśli będzie zniesiony nakaz ich używania w obiektach, to spora część ludzi będzie ich używać dla własnej ochrony i... z przyzwyczajenia.
Włochy - Wenecja będzie liczyć turystów.
Za rok wstęp do Wenecji regulowany będzie przy pomocy specjalnych bramek. Za wjazd zapłacimy też od 3 do 8 euro od osoby. Władze miasta podnoszącego się po pandemicznym kryzysie turystycznym zaczynają powoli przygotowania na jeszcze większy napływ odwiedzających.
Włoski dziennik "Corriere della Sera" informuje, że obecnie testowane są cztery takie urządzenia, a we wrześniu rozpocznie się ich eksperymentalne stosowanie na wielkim weneckim parkingu Tronchetto. Są to bramki z cyfrowymi czytnikami. Według planu wpuszczane będą osoby rezerwujące wizytę w mieście lub nocleg w hotelu. Dodatkowo pobierana ma być opłata za wjazd w wysokości od 3 do 8 euro od osoby; w zależności od sezonu.
Celem ma być regulacja napływu przybyszów, zwłaszcza tych przyjeżdżających tylko na kilka godzin. O takie działania apeluje także UNESCO, bo miasto wpisane jest na listę światowego dziedzictwa. Według gazety to, kiedy zacznie się ograniczanie napływu turystów zależy od tego, ilu przyjedzie ich w przyszłym roku z zagranicy.
Rozważa się możliwość regulowania przyjazdów od lata 2022 roku po to, by nie powtórzyły się sceny sprzed pandemii: zatłoczone do granic możliwości wąskie uliczki i place, szturm na tramwaje wodne, ścisk na placu świętego Marka i nad kanałami.
W minionych dniach szczytu sezonu wakacyjnego już zanotowano pierwsze oznaki "najazdu" na Wenecję - dodaje gazeta. 5 sierpnia było tam 85 tysięcy turystów, a 18 sierpnia 80 tysięcy. To jeszcze nie są liczby sprzed pandemii, gdy latem przyjeżdżało tam po 110 tysięcy osób dziennie.
Ale już parkingi są pełne, na przystankach tramwajów wodnych czekają tłumy, w długiej kolejce trzeba stać do Pałacu Dożów. To sprawia, że władze postanowiły już teraz przygotować się na kolejny sezon, a wraz z nim na jeszcze większy napływ turystów. Obecnie cudzoziemcy stanowią 80 procent wszystkich.
Wrócili przede wszystkim Niemcy, Austriacy i Francuzi, a także - jak dodaje "Corriere della Sera" - Polacy. Nadal brakuje zaś głównie Amerykanów, Rosjan i gości z Azji.
źródło: PAP